Niedziela, 2024-05-05, 7:23 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Rozważania teologiczne

Ś L U B W P R A W O S Ł A W I U
                                               „Wozłożył jesi na gławach ich wiency” …
 
Wszystkie sakramenty w Prawosławiu - to wielkie misteria. Posiadają głęboki sens liturgiczny i znajdują oparcie w Piśmie Świętym.
 
Dziś porozmawiajmy o sakramencie ślubu. W istocie pojęcie ślubu, czy ślubowania wzajemnej wierności małżonków jest charakterystyczne dla Kościoła katolickiego. W Prawosławiu sakrament ten nosi charakter „wienczanija” czyli swojego rodzaju koronacji. Jest to oczywiście koronacja cnoty, czyli uwieńczenie czystości przedmałżeńskiej. W minionych czasach taka czystość narzeczonych, a szczególnie ze strony panny młodej, była warunkiem zamążpójścia.
 
Sakrament ślubu w Prawosławiu jest bardzo uroczysty. Przy wejściu do świątyni chór wita młodą parę hymnem, zaczerpniętym z Pieśni nad Pieśniami Salomona: „Przyjdź, przyjdź od Libanu oblubienico”… Pierwsza część uroczystości odbywa się w przedsionku świątyni, są to jedynie zaręczyny. W tym momencie możliwa jest jeszcze rezygnacja z zawierania związku małżeńskiego. Właściwy ślub z wieloma modlitwami, czytaniem z listu apostoła Pawła i Ewangelii, odbywa się już po środku świątyni. Tu młodym wkładało się na głowy korony ślubne. Aktualnie trzymają je nad głowami drużbowie. Wymiana obrączek, picie wina z jednego kielicha, czy też trzykrotne obchodzenie wokół anałogionu symbolizują nierozerwalność małżeństwa i wspólne przeżywanie radości i smutków. O wielkości tego sakramentu świadczy śpiewanie tych samych hymnów co w czasie wyświęcania duchownych: „Izajaszu wesel się, Dziewica nosi w swym łonie i zrodzi Syna Emanuela”… „Święci męczennicy… módlcie się do Pana o zbawienie dusz naszych”. Ślub w Prawosławiu to związek na podobieństwo związku Chrystusa z Jego Kościołem. Jest to więc akt święty.
 
Ciekawe, że po latach zakazów i wprowadzenia tzw. ślubów cywilnych, wielu młodych powróciło do dawnych tradycji ślubów cerkiewnych i uroczystych wesel. Niedawno będąc na Białorusi naliczyliśmy kilkanaście par ślubnych oczekujących przy jednej z cerkwi na udzielenie ślubu cerkiewnego. Widzieliśmy też ślub, gdzie korony były włożone na głowy młodożeńców.
 
A spójrzmy dziś na siebie, na naszą młodzież. Część z naszych dzieci faktycznie bierze ślub w cerkwi. Nie możemy jednak powiedzieć, że przystępują do tego sakramentu jako cnotliwi. Zwykle poprzedza je nieraz wieloletnie pożycie bez ślubu. A jeszcze nie tak dawno, nawet za czasów młodości naszych rodziców, było nie do pomyślenia, aby młodzi żyli ze sobą przed zawarciem ślubu cerkiewnego. Dziś stało się to niemal regułą. Zjawisko wystąpiło masowo z chwilą otwarcia się społeczeństw na Zachód, dostępnością środków antykoncepcyjnych, a nawet w niektórych państwach prawnego usankcjonowania aborcji.
 
Wyjątkiem w tym, powszechnie występującym zjawisku, jest chyba islam. W najbardziej ortodoksyjnych krajach islamskich cudzołóstwo nadal podlega surowej karze, a młodzi żyją w separacji. W wielu krajach istnieją nawet szkoły dla dziewcząt i osobne dla chłopców.
 
Reszta świata - od Japonii i Chin po USA, od Skandynawii - po Afrykę Południową, seks uważa za niezbywalne prawo wolnego człowieka. I korzystają z tego prawa bez żadnych ograniczeń. W efekcie w skali świata ilość aborcji liczona jest w setkach milionów rocznie. Zjawisko katastroficzne! Na grzech rozwiązłości nakłada się jeszcze grzech zabójstwa. Oba grzechy są śmiertelne. Nie mówimy tu o jeszcze jednym grzechu, za który spłonęły Sodoma i Gomora.
 
Święci mówią, że świat wkroczył już w erę apokaliptyczną – erę wielkiej nierządnicy, która owładnęła całym rodzajem ludzkim (Ap.17. 1-8). Jest to już swoista „religia nierządu”. Doszło do tego, że grzechy, za które Bóg karał śmiercią, dziś ogłoszono jako prawa człowieka.
 
Od lat wmawiają nam, że człowiek pochodzi od małpy. Jak się przyjrzeć życiu współczesnego człowieka, to można  dojść do wniosku, że faktycznie naukowcy mają rację. Już w dziedzinie tzw. pożycia seksualnego doścignęliśmy małp.
 
Musimy wiedzieć, że żaden inny grzech nie skaża tak głęboko duszy człowieka jak grzech rozwiązłości. Wszystkie inne grzechy powstają niejako poza nami, poza naszym ciałem. Grzech rozwiązłości i nierządu powstaje w nas samych, w naszym ciele. Wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego i odszukać słowa mówiące o tych strasznych grzechach ludzkości. Apostoł Paweł mówi wprost: „Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani homoseksualiściKrólestwa Bożego nie odziedziczą” (I Kor. 6. 9-10).  A ilu jest takich na świecie? Propaganda tych strasznych grzechów nie schodzi z ekranów telewizorów, czy Internetu. Korzystają z niej nie tylko dorośli, ale już nawet dzieci.
 
Do niedawna wydawało się, że wolne są od tych grzechów nasze wsie, gdzie były zakorzenione zdrowe tradycje moralne. Myliłem się. Grzech cudzołóstwa i rozwiązłości seksualnej objął całe społeczeństwo. Najgorsze jest to, że nikogo to już nie dziwi, nie razi. Ze związków tych rodzą się dzieci. Wielu nadaje im imiona bez chrztu, a rodzice żyją bez ślubu. Statystyki podają, że w Polsce co czwarte dziecko przychodzi na świat właśnie z takich związków. Niegdyś dzieci takie zaliczano do marginesu społecznego. Pogratulować poziomu rozwoju naszej cywilizacji. Brakuje jeszcze tylko składania ofiar z naszych dzieci „bóstwom seksu i rozwiązłości”, jak czynili to starożytni.
 
Dokąd więc zmierzamy, czyżby wybraliśmy już bezpowrotną drogę unicestwienia i samozagłady. Bo czymże jest piekło jak nie unicestwieniem. A zmierza w tym kierunku niemal cały świat.
 
W tej, wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, pewną otuchę znajdujemy w następującym epizodzie z Pisma Świętego Starego Testamentu: Kiedyś Abraham zapytał Trójcę Świętą, czy byłaby zgładzona Sodoma, gdyby w niej byli jacyś święci. Odpowiedź była, że „nie”. Ale jedynym świętym był tam Lot i on z rodziną został wyprowadzony z miasta. Można z tego wysnuć następujący wniosek: pomimo, iż świat upodobnił się już do Sodomy i Gomory, Bóg oszczędza nas ze względu na modlitwy świętych, którzy jeszcze żyją na tym świecie. Ale oszczędza nas tylko do czasu. Najpierw musi się wypełnić wszystko co jest napisane w Piśmie Świętym o losach świata, o upadku wiary i moralności, o przyjściu Antychrysta. Chociaż i ten etap w dziejach ludzkości, niestety, właśnie przeżywamy.
 
I na zakończenie wróćmy jeszcze do pierwszego wątku. Tak ciekawie zapowiadało się, gdy mówiliśmy o sakramencie ślubu w Prawosławiu, o koronacji cnoty. Niestety, zmienia się świat, zmieniają się ludzie, ulegają zmianie ich zachowania. A mogłoby być tak pięknie jak niegdyś, gdy istniało rozgraniczenie dobra i zła, czystości i grzechu. Gdy istniały zdrowe rodziny, wychowujące zdrowe, nie tylko fizycznie ale i moralnie swoje dzieci. Najwidoczniej utraciliśmy te tradycje i te zachowania bezpowrotnie. A wielki żal.
Kategoria: Rozważania teologiczne | Dodał: pielgrzym (2012-02-11)
Odsłon: 1442