Czwartek, 2024-04-25, 11:30 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Pielgrzymki

PSKOWSKO-PIECZERSKIJ MONASTER
Gdybyśmy mogli spojrzeć na Rosję z pewnej wysokości, szczególnie na jej europejską część, dostrzeglibyśmy niezliczoną ilość świątyń i monasterów, rozsianych po całym terytorium. Statystyki podają, że w Rosji jest ponad 30 tysięcy świątyń oraz niemal 800 monasterów. Taki widok może kojarzyć się nam z niebem pełnym gwiazd. I nie ma w tym przesady, bo czymże jak nie skrawkiem nieba na ziemi są nasze świątynie prawosławne.
Jedną z takich gwiazd, od wieków świecących na firmamencie rosyjskim, jest męski monaster Pskowsko-Pieczerskij. Jeśli ktokolwiek pielgrzymował do tego niezwykłego sanktuarium niewątpliwie doznał zachwytu od piękna jego świątyń tonących w bujnej zieleni i srebrzystych świerków, kolorystyki jego zabudowań. Zarówno potężne mury obronne jak i samo usytuowanie monasteru w niewielkiej kotlinie stwarza wrażenie swoistej twierdzy. I taką też rolę musiał monaster pełnić przez wieki.
Monaster znajduje się na zachodnich rubieżach Rosji tuż przy granicy z Estonią, 50 km od Pskowa. Na północy sąsiaduje z nim równie niezwykły żeński Monaster Piuchtice w Estonii, a na zachód na maleńkiej wysepce Jeziora Czuckiego jeszcze tak niedawno mieszkał niezwykły starzec Mikołaj Gurianow, którego Patriarcha Aleksy II nazywał ostoją starczestwa Rosji.
 
Początki chrześcijaństwa na pskowskiej ziemi sięgają X wieku. Stąd pochodziła równa apostołom św. Olga, matka św. Włodzimierza Kijowskiego, która przyjęła prawosławie jeszcze przed chrztem Rusi. Pierwsi mnisi, którzy przybyli na te ziemie zamieszkiwali w tutejszych, nie ręką ludzką uczynionych, jaskiniach. Jak podaje kronikarz, istnienie podziemnych korytarzy i obecność w nich mnichów zostało odkryte w 1392 roku.
Oficjalną datą założenia Pskowsko-Pieczerskiego Monasteru uważa się rok 1473. W tym czasie odbyło się wyświęcenie pierwszej cerkwi pod wezwaniem Zaśnięcia Przenajświętszej Bogarodzicy. Budowniczym cerkwi był św. Jonasz. Z imieniem jego żony – św. Wassy, związane są niezwykłe wydarzenia. Jej trumna, pierwotnie zakopana w ziemi, w cudowny sposób wychodziła na powierzchnię. Ponadto próba otwarcia trumny zakończyła się tragicznie dla intruza, którego poraził ogień wydostający się z trumny. Do dziś na trumnie widoczne są opalenia.
Położenie monasteru w sąsiedztwie półdzikich plemion Bałtyckich zachęcało najeźdźców do częstych grabieży. W XVI w. przy igumenie Gerasimie zbudowano pierwsze wały obronne, nowe świątynie i budynki monasterskie. Wprowadzona została reguła monasterska na wzór Kijewo-Pieczerskiej Ławry. W 1523 r. do monasteru dostarczono jego główną świątynię – ikonę Zaśnięcia Przenajświętszej Bogarodzicy. Wkrótce zasłynęła wieloma cudami.
Szczególną postacią w dziejach monasteru był igumen Korneliusz. Powierzono mu kierowanie monasterem w bardzo młodym wieku, bo zaledwie miał 28 lat. Okazał się prawdziwym budowniczym. Zbudowano nowe świątynie i wzniesiono kamienne mury obronne, dzięki czemu monaster stał się prawdziwą twierdzą. Ilość braci zakonnej wzrosła do 100 osób. Przy Korneliuszu nastąpił prawdziwy rozkwit monasteru. Jednakże fałszywie oskarżony przyjął śmierć męczeńską z rąk cara Iwana Groźnego. Nie badając prawdziwości oskarżenia porywczy car ściął głowę igumenowi. Gdy się opamiętał zaniósł ciało do cerkwi. Po 120 latach odkryto grób i okazało się, że ciało nie uległo rozkładowi. Relikwie złożono w cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy. Został on zaliczony do grona świętych.
 
W 1581 r. wielotysięczna armia polska, dowodzona przez króla Stefana Batorego, wyruszyła na Psków. Po drodze zaatakowano Monaster Pskowsko-Pieczerskij. Pociski armatnie uczyniły wyłom w murach obronnych i monaster mógł stać się łatwym łupem dla zaborców. Mnisi przekonani kto jedynie może ich uratować, ustawili na murach cudowną ikonę Zaśnięcia Bogarodzicy i trwali w modlitwie. Pomimo garstki obrońców wojska polskie nie zdobyły monasteru. Podobnie było i z Pskowem. Oblężenie trwało 5 miesięcy i także nie przyniosło Polakom zwycięstwa. Dzięki wstawiennictwu Bogarodzicy, której obraz również wyniesiono na mury, ataki zostały odparte. Kronikarz zapisał: „Ani Niemcom ani Polakom nie wiedzie się w Pieczorach. Oba natarcia udaremnione. Wybiją otwór w murze obronnym, przystępują do szturmu, i ani rusz z miejsca. Zadziwia to wszystkich”.
W XVII w. monaster wielokrotnie szturmowały wojska szwedzkie. Na skutek tego car Piotr I polecił otoczyć monaster wałem ziemnym i zbudować fosę. Dzięki tej fortyfikacji monaster był w stanie odeprzeć oblężenia.
Nastał wiek XX – wiek dwóch wojen światowych. Rosją zawładnęli komuniści. Jednak Opatrzność Boża uchroniła Pskowsko-Pieczerskij Monaster od zagłady. W latach 1920 - 1940 Pieczory i monaster znalazły się na terytorium Estonii. Po ponownym włączeniu tych terenów do ZSSR przełożeni monasteru prowadzili zaiste bohaterską walkę o zachowanie monasteru. Skazywano ich za to na wieloletnie katorgi. Monaster jednak ocalał i nie był zamknięty. Niewątpliwie wymodlili to mnisi, a szczególnie starcy, którzy powrócili z Finlandii. Zapoczątkowali oni całą plejadę starców tego monasteru. A oto ich święte imiona: archimandryta Jan (Krestiankin), archimandryta Serafin, igumen Melchisedek, Antypa, Teofan, Adrian, Nafanaił. Niestety już święci ci odeszli z tego świata.
 
Mówiąc o monasterze nie sposób pominąć ukrytych po ziemią wielokilometrowych korytarzy jaskiń. Nad wejściem do jaskiń widnieje napis: „Bogiem uczynione jaskinie”. Istnieje siedem podziemnych „ulic”, z których dwie przeznaczone na pochówek braci zakonnej. W pozostałych znaleźli swój wieczny spoczynek zarówno mnisi jak i osoby świeckie. Szacuje się, że ogólna liczba pochowanych może wynosić około 14 tysięcy. W podziemiach jest stała temperatura + 5 stopni. Jest to charakterystyczne dla skały tufowej, z której zbudowane jest całe wzgórze z podziemnymi korytarzami. Trumny braci zakonnej są stawiane piramidalnie jedna na drugiej i nie są zamurowywane. Trumien tych jest mnóstwo. I co ciekawe – żadnego zapachu, nawet od trumien świeżo tam złożonych. Ciała zmarłych rozkładają się w naturalny sposób lecz nie wydzielają żadnej woni. Jest to więc zjawisko unikalne w skali światowej, a właściwie cud. Tym się tłumaczy napis przy wejściu do jaskiń. Wśród pochowanych w jaskiniach znajdują się przodkowie Puszkina, Kutuzowa, Musorgskiego.
Od 1995 r. igumenem monasteru jest archimandryta Tichon, który kontynuuje tradycję swoich wielkich poprzedników. Obecnie monaster przeżywa swoją prawdziwą wiosnę duchową. I tak jak niegdyś, z wielu stron Rosji, podążają tu pielgrzymi aby pomodlić się w tym unikalnym świętym miejscu i uzyskać poradę w nieraz złożonych sytuacjach życiowych.
 
P.S.
Myślę, że warto przytoczyć niektóre zdarzenia z życia monasteru w czasach komuny. Pisze o tym archimandryta Tichon w swojej książce „Nie święci święci”.
W czasach powszechnych wyborów do władz ZSRR urnę wyborczą miejscowe władze z miasteczka Pieczory zwykle dostarczały do monasteru. Pewnego razu władze zmieniły tę praktykę i nakazano mnichom głosować w oficjalnie ustalonej komisji wyborczej. Ktoś jednak z mnichów wpadł na niezwykły pomysł aby iść na wybory z procesją. Wzięto chorągwie i ikony i orszak, obejmujący całą brać monasterską i osoby świeckie niosące tam posługę, wyruszył ze śpiewem do Pieczor. Po przybyciu, jak nakazywał zwyczaj aby każde ważne wydarzenie poprzedzić modlitwą, mnisi w obecności przerażonej komisji wyborczej, odsłużyli molebien, po czym spełnili swój obywatelski obowiązek. Od tego czasu urna wyborcza za każdym razem była dostarczana do monasteru.
 
Innym wydarzeniem w życiu monasteru było następujące zajście. Absolwenci szkoły wojskowej z Pskowa świętowali zakończenie studiów. Po zakrapianej alkoholem libacji, postanowili zwiedzić Pskowsko-Pieczerskij Monaster. Mnich pilnujący bramy nie wpuścił jednak ich do monasteru. Wtedy absolwenci przystąpili do szturmu z zamiarem wyłamania bramy. O zdarzeniu został poinformowany igumen Alipij (Iwan Woronow). Wtedy na sutannę włożył oficerski mundur z wieloma odznaczeniami bojowymi i stanął twarzą w twarz przed zdumionymi absolwentami. Od jednego z nich wziął pilotkę, w której było nazwisko i imię absolwenta, i wszystkich zaprosił do monasteru. Poinformował, że sam jako oficer Armii Czerwonej przeszedł szlak bojowy aż do Berlina, a wielu z obecnych mieszkańców monasteru są byłymi żołnierzami, część z których są inwalidami wojennymi. Usłyszeli od niego chyba po raz pierwszy prawdę o Bogu, chrześcijaństwie i celu pobytu tych bezimiennych bohaterów tu w monasterze. Na pożegnanie wręczył każdemu z nich pieniądze oświadczając, że są to ofiary ich matek i babć, które nie zatraciły wiary w Boga.
 
Coś jeszcze dla rozrywki. Do monasteru przybywało bardzo dużo ludzi, w większości nie wierzących turystów. Zakłócało to funkcjonowanie monasteru. Mnich pilnujący bramy wpadł na pomysł aby wpuszczać tylko tych, co odmówią na zewnątrz Credo. Takich co wpuszczał było nie wielu. Pewnego razu do igumena miał przybyć wysokiej rangi czynownik partyjny. Mnicha przy bramie nie obchodziło kto próbuje dostać się do monasteru. Wymóg był jednolity wobec wszystkich. Nie pomogły krzyki i groźby funkcjonariusza – mnich żądał odczytania Credo. Po czasie gość za bramą ochłonął i zgodził się powtarzać Credo za mnichem. Działo się to w obecności wielu ciekawskich turystów. Gdy wściekły funkcjonariusz zjawił się przed igumenem opowiedział o zajściu. Wezwany mnich pilnujący bramy został złajany przez igumena i wyrzucony z sali za samowolę. Po zakończonej audiencji i opuszczeniu monasteru przez funkcjonariusza, igumen ponownie wezwał mnicha spod bramy. Mnich spodziewał się najgorszego. Spotkała go jednak rzecz niebywała. Igumen wręczył przerażonemu mnichowi niedopity koniak i podziękował za prawidłową, bohaterską postawę.
Kategoria: Pielgrzymki | Dodał: pielgrzym (2013-10-21)
Odsłon: 2091