Poniedziałek, 2024-04-29, 4:21 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Rozważania teologiczne

PRZEMIENIENIE PAŃSKIE

Nasz Zbawiciel, w czasie swojej ziemskiej misji, dokonał wielu cudów. Jednakże Przemienienie na górze Tabor na tyle jest porażające, że zasługuje na szczególną uwagę. Wszystkie cuda były dokonywane dla innych ludzi – uzdrawianie z przeróżnych chorób, kalectw, usuwanie złych duchów, a nawet wskrzeszanie z martwych. W przypadku Taboru – cud ten dotyczył Samego Chrystusa. Objawiona została Jego Boskość jako Drugiej Hipostazy Trójcy Świętej.

Według Ewangelistów wydarzenie to miało następujący przebieg:

W mroku nocy na szczycie góry Tabor modli się Chrystus. Trzej Jego uczniowie – Piotr, Jakub i Jan pogrążeni są w głębokim śnie. Zbawiciel przyjmuje na siebie Boską chwałę. Oblicze emanuje światło niczym słońce. Szaty stały się białe jak śnieg. Całe otoczenie, a nawet góra została zalana cudownym nieziemskim światłem. Zjawili się starotestamentowi wielcy prorocy Mojżesz i Eliasz. Rozmawiali z Chrystusem o zbliżających się dniach męki Pańskiej, o Golgocie. Przebudzeni uczniowie z przerażeniem ujrzeli Chrystusa w pełni Boskiej chwały. Odczuwali niezwykłą rajską szczęśliwość. Św. Piotr prosi o pozwolenie zbudowania trzech szałasów aby szczęśliwość ta trwała jak najdłużej. Nagle otoczył ich jasny obłok i usłyszeli głos Boga Ojca „Oto Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie” (Mr.9,2-8).

Jest to już drugie świadectwo Boga Ojca o umiłowanym Synu. Pierwsze było na początku misji Zbawiciela, w czasie chrztu w Jordanie. Słowa „Oto Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” (Mt.3,17) usłyszał św. Jan Chrzciciel.

A teraz zadajmy sobie pytanie: dla kogo i w jakim celu było to chwalebne Przemienienie. Dla narodu, który tej nocy spokojnie spał. Dla uczniów Chrystusa? Na Tabor Zbawiciel zabrał zaledwie trzech z nich. I ten cud widzieli zaledwie przez chwilę. Wniosek z tego jeden – Przemienienie Pańskie, przeznaczone było głównie dla Samego Chrystusa.

Jeśli spojrzymy na kalendarz wydarzeń – Cud Przemienienia miał miejsce przed wydarzeniami Golgoty. Następował koniec ziemskiej misji Chrystusa. Odrzucenie Mesjasza przez zwierzchników narodu Izraelskiego i śledzenie Go przez cały czas trzyletniej misji, było niczym w porównaniu z tym co miało nastąpić, co porażało nawet Samego Zbawiciela.

Nie zapominajmy, Chrystus był prawdziwym Bogiem, był też prawdziwym Człowiekiem. I jako Bogoczłowiek był w pełni świadom tego co w najbliższych dniach Go czekało. Poniżenie i niewyobrażalne cierpienia. Już w ogrodach Getsemani, w czasie modlitwy prosił Boga Ojca aby zabrał od Niego ten kielich goryczy. Jednakże wyznał „nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie” (Mt.36,39). Pełna świadomość cierpień powodowała, że pot spływający z Jego oblicza był zmieszany z krwią. Podobno zjawisko takie czasami występuje u osób skazanych na śmierć i oczekujących na egzekucję. W takiej sytuacji Przemienienie na górze Tabor było wyrazem pokrzepienia, troską Boga Ojca o Syna w chwilach Jego strasznych przeżyć i niewyobrażalnych cierpień. Bezpodstawne obwinienia, policzkowanie i opluwanie – to tylko początek. Osądzony na śmierć przez najwyższy organ Izraela Synedrion został przekazany poganom na wykonanie wyroku. Siepacze rzymscy zastosowali wobec Chrystusa najokrutniejsze metody upokorzenia i morderstwa. Chrystusa bito specjalnymi pasami ze skóry zakończonymi kulkami z ołowiu, które wyrywały części ciała. Według prawa rzymskiego maksymalna dopuszczalna ilość wynosiła 30 uderzeń. Już po takim biczowaniu ofiara była bliska śmierci. Na całunie turyńskim zachowały się ślady ponad stu takich uderzeń ! Legioniści ukoronowali Chrystusa wieńcem cierniowym, po czym uderzali po głowie powodując, że kolce sięgały mózgu. Niesienie krzyża z przywiązanymi do niego rękoma powodowało, że Zbawiciel pod ciężarem padał na twarz. Niewyobrażalnym cierpieniem było samo ukrzyżowanie. Czy możemy sobie wyobrazić wbijanie w żywe ciało wielkich gwoździ. A wbijano je w ręce i nogi Zbawiciela. Na ikonach przedstawiają, że wbijano gwoździe w dłonie. Całun ujawnia, że wbijano je jednak w nadgarstki, w najbardziej unerwione miejsca i możliwe utrzymać ciężar ciała na krzyżu. Chrystusa odarto z szat i wystawiono na pośmiewisko. Tłum wiwatował. Tylko nieliczne niewiasty z Jego Przenajświętszą Matką i św. Janem nie szczędziły łez. Ewangeliści podają, że Chrystus ostatkiem sił zawołał w języku aramejskim: Ili, Ili łama sawachwani” - „Boże Mój, Boże Mój ! Czemuś mnie opuścił” (Mt. 27,45)

.Zbawiciel był świadom i być może zaczął powątpiewać w celowość Swojej misji i niewyobrażalnych cierpień za człowieka, za upadłe stworzenie, które Go odrzuciło. Z upadłymi aniołami Bóg postąpił stanowczo – strącił ich z Niebios. Człowieka, równie upadłego, postanowił ratować nawet kosztem Swojego Syna, stwórcy nieba i ziemi. Świadczy to jak wielką, niewyobrażalną miłością darzy Bóg człowieka. Św. Ewangelista Jan napisał: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął ale miał żywot wieczny” (Jan 3,16).

Po trzech dniach od złożenia do grobu Chrystus zmartwychwstał. Swoim cierpieniem i zmartwychwstaniem zmazał grzechy świata, zburzył wrota piekieł, wyprowadził starotestamentowych świętych i otworzył bramy raju. Uczniom zesłał Ducha Świętego i tym samym zapoczątkował swój Kościół. Tysiące wiernych Chrystusowi oddały swoje życie aby być z Nim w szczęśliwości, jak uczniowie na Taborze w czasie Przemienienia. Przez dwa tysiące lat istnienia Kościoła swój wieczny szczęśliwy azyl w raju znalazła niezliczona ilość wiernych. I choć dzisiaj ilość zbawionych maleje, wezwanie Chrystusa „przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni i Ja dam wam ukojenie” (Mt.11, 28) nie traci swojej wymowy. A zatem korzystajmy z tego wezwania póki czas, póki bramy raju jeszcze otwarte. Inaczej pójdziemy w ślady upadłych aniołów i z przerażeniem znajdziemy się w miejscu dokąd nie chciały wracać, gdy Chrystus rozkazał im opuścić człowieka. Woleli wejść w stado świń niż wrócić do piekieł.

Oprac. na podst.  św. Aleksy Mieczow. Żołnierze Chrystusa -2011r.

Kategoria: Rozważania teologiczne | Dodał: pielgrzym (2023-10-06)
Odsłon: 56