Piątek, 2024-04-26, 6:40 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Relikwie i cudowne ikony

PRÓBA ZAMACHU NA KIJEWO-PIECZERSKĄ ŁAWRĘ

Namiestnikiem, czyli igumenem, Kijewo-Pieczerskiej Ławry od wielu lat jest Metropolita Paweł. Myślę, że zainteresują czytelnika losy tego wielkiego hierarchy: próba zamachu na jego życie oraz usiłowanie zawładnięcia Ławrą. Na wstępie kilka słów o cudownym ocaleniu hierarchy jeszcze w czasie studiów.

Władyka Paweł jest absolwentem Moskiewskiej Akademii Teologicznej. Podczas jego studiów, w 1986 r. na terenie Akademii wybuchł pożar. Spłonął cały korpus, w którym mieścił się internat dla studentów. Pożar wybuchł ok. godziny drugiej w nocy. Śmierć zabrała pięciu studentów. Przyszły Władyka Paweł w cudowny sposób ocalał, choć przebywał w ogniu ponad dwie godziny. Doznał jedynie lekkich poparzeń. Bóg zachował jego życie gdyż najwidoczniej przewidywał dla niego misję specjalną. I misją tą okazało się powierzenie mu kierowania słynną Kijewo-Pieczerską Ławrą.

W roku 2014 Władyka Paweł zachorował. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy. Stan był ciężki. Ciśnienie krwi prawie zerowe, puls 240. W ciągu tygodnia stracił 20 kg wagi. W karetce do szpitala miał objawienie. Ujrzał ikonę wszystkich świętych pieczerskich. Tych świętych ujrzy Władyka jeszcze na jawie.
Zaszła konieczność operacji na otwartym sercu. Operacja się udała. Jednakże w czasie badania tomografem komputerowym okazało się, że na śledzionie są guzy niewiadomego pochodzenia. Przy kolejnej operacji śledzionę usunięto. Pobrano krew na badania. Dla pewności próbki wysłano do zbadania w centrum kardiologicznym w Niemczech. Z Niemiec przyszła odpowiedź: we krwi wykryto arszenik i rtęć. Zamierzano przeprowadzić śledztwo - kto podał Władyce truciznę. Władyka jednak nie zgodził się. Niezależnie od tego sprawców wykryto.

Wkrótce u Władyki puściły szwy po poprzedniej operacji. Zaszła więc konieczność ponownej operacji. Trwała ona aż siedem godzin. Okazało się, że całe wnętrzności wypełnia niewiadomego pochodzenia ciecz. Stwierdzono, że wywołuje ją nieznana, bardzo groźna dla życia bakteria.

19 lutego 2014 r. w Kijowie wybuchła rewolucja, znana jako Majdan. I oto kilkaset uzbrojonych bojowników, wspieranych przez samozwańczego patriarchę Filareta, postanowiło ostatecznie rozprawić się z biskupem Pawłem i przejąć Ławrę. Biskup w tym czasie był w szpitalu, leżał w reanimacji i modlił się. Gdy przekazano mu, że atakują Ławrę, nagle zobaczył, że u jednej z bram gromadzi się ogromna ilość świętych pieczerskich, były ich tysiące. Święci obeszli monaster i stanęli u głównych wrót, po czym wszyscy weszli na teren Ławry. Wszystko to widział Władyka na jawie. Po tym cudownym objawieniu napastnicy odeszli.

Po pewnym czasie pacjenta wypisano ze szpitala. Ponieważ jednak wykryta groźna bakteria zagrażała życiu wysłano go na leczenie do Austrii. Pierwsza diagnoza lekarzy – to cholera. Następnie – gruźlica. Po dwóch dniach – rak płuc. W końcu lekarz o nazwisku Pop zanegował wszystkie stawiane diagnozy. Według niego, to że pacjent jeszcze żyje to cud. W celu ostatecznego zbadania krwi odłączono Władykę od aparatury i wstrzymano podawanie leków. Nagle Władyka zobaczył, że przy jego łóżku stoi św. lekarz Łukasz Wojno-Jasieniecki. Stał tam i modlił się przez trzy dni. Co kilka godzin pobierano krew na badania. Lekarz w końcu zapytał Władykę czy ma jakichś wrogów gdyż wprowadzono do jego organizmu śmiertelnie groźną bakterię. Jest to broń bakteriologiczna, produkowana w Australii, Indiach i Rosji. Obojętnie w jakim miejscu się ulokuje – prostacie, płucach czy wątrobie – śmierć. Żadne antybiotyki nie skutkują. Szansa przeżycia niemal zerowa. Lekarze jednak walczyli. Przez siedem miesięcy podawano po 10 litrów kroplówki dziennie. Władyka przeżył. Był to niewątpliwie cud po modlitwach św. Łukasza krymskiego.

Po wyjściu ze szpitala Władyka zamówił w Ławrze wielką ikonę św. Łukasza. Wyruszył z nią na Krym do monasteru Św. Trójcy, w którym znajdują się relikwie Świętego. Kontrola w pociągu zapytała, czy wieziemy jakieś ikony. Najwidoczniej Święty spowodował, że był niewidzialny. Okazało się, że był to ostatni pociąg, który kursował na trasie Kijów – Symferopol. Krym wrócił do macierzy i połączenie ustało. Do Kijowa Władyka wrócił drogą okrężną.

Opowieści o próbie zamordowania przełożonego wielkiej Ławry w Kijowie są niewiarygodne, jednakże prawdziwe. Ławra ma tysiącletnią historię. W jej podziemiach przechowywane są 123 relikwii świętych. O ilości mnichów, którzy dostąpili zbawienia Władyka przekonał się naocznie. Są ich tysiące. I oto ludzie opętani przez siły zła, próbują zawładnąć tym świętym przybytkiem. Na szczęście zamach się nie udał. Na własne oczy Władyka zobaczył kto faktyczni uchronił Ławrę przed atakiem rozwścieczonego tłumu. To święci pieczerscy stanęli w obronie swojej Ławry. Bóg uratował życie Władyki zarówno po przyjęciu trucizny – arszeniku i rtęci, a także śmiercionośnej bakterii. Władyka wszystko to przeżył i żyje do dziś. „Wielij Hospod’ nasz i wielija krepost’ Jeho i razuma Jeho niest’ czisła, niest’ czisła”.

Jak się czyta te opowieści nasuwa się refleksja: jak blisko nas jest Bóg, Bogarodzica i niezliczona ilość świętych. Wystarczy jedynie wiara - i pomoc przychodzi „jak na zawołanie”. Zjawiska nadprzyrodzone czyli cuda dzieją się stale. Wielu z nas było w Kijowie. Modliliśmy się w świątyniach Kijewo-Pieczerskiej Ławry, schodziliśmy do pieczar by pokłonić się relikwiom świętych. Nie uświadamiamy sobie jaki skarb w tych podziemiach kryje Ławra. Tu przychodzą ludzie często już z „wyrokami”, dla których medycyna jest bezsilna. U takich ludzi, pozbawionych szans na życie, modlitwa czyni cuda. Mówi się, „jak trwoga, to do Boga”. Tak jest w istocie. Być może Bóg posyła nam takie choroby, abyśmy wrócili na drogę życia nie tylko cielesnego, ale szczególnie duchowego. Nikt, kto doświadczył cudu uzdrowienia nie pozostanie już obojętny na sprawy wiary, cerkwi, sakramentów. W naszych czasach światowej apostazji, czyli wyrzeczenia się Boga, ilość cudów jest ogromna. Bóg posyła je nie bacząc jak żyjemy, jacy jesteśmy grzeszni, wystarczy że w pewnym momencie z całego serca poprosimy Boga o pomoc. I pomoc przychodzi.

Tu warto przypomnieć niezwykłe wydarzenie na Golgocie. Łotr, na sumieniu którego mogły być najcięższe grzechy mówił, że zasłużył na taką śmierć, zaś Chrystus cierpi niewinnie. Na nic nie licząc poprosił jedynie Boga aby wspomniał o nim gdy już będzie w swoim Królestwie. I stał się cud; usłyszał odpowiedź Zbawiciela: „jeszcze dzisiaj będziesz ze mną w raju”. Okazuje się, że Królestwo Boże jest w „zasięgu ręki”. Trzeba tylko chcieć i wierzyć, a Bóg dokona reszty.

Będąc ostatnio na pielgrzymce na południu kraju, największe chyba wrażenie zrobiła na mnie wypowiedź jednego z naszych młodych duchownych. Mówił on, że w czasie budowy cerkwi były sytuacje niemal bez wyjścia. Wtedy mówi padam na kolana przed ikoną św. Mikołaja czy św. Spiridona i modlę się, czasami i popłaczę. I pomoc przychodzi. Budujące są to słowa. Cuda dzieją się wokół nas, tylko my zamiast do Boga, często szukamy pomocy u różnych szamanów, czy „uzdrowicieli”. Nie uświadamiamy sobie, że ta droga prowadzi nas nie do Boga lecz do tego, który niegdyś kusił samego Zbawiciela. Bądźmy uważni, do kogo zwracamy się o pomoc. My, prawosławni, posiadamy wszystko – nie skażone przez czas i ludzi wyznanie, posiadamy świątynie jak cząstka nieba na ziemi, niezwykłe nabożeństwa, sakramenty, cudowne ikony i niezliczoną ilość naszych świętych. Wielu z nich, mocą Bożą, zachowało dla nas swoje ciała – relikwie święte, aby za ich pośrednictwem otrzymywać to o co prosimy. Korzystajmy więc z tego niewyczerpalnego skarbca Prawosławia, módlmy się i żyjmy w miłości do Boga i drugiego człowieka. A świat będzie lepszy, jak również i my sami.

Źródło: „Cuda naszych czasów”. Kijów, 2016 r.

Kategoria: Relikwie i cudowne ikony | Dodał: pielgrzym (2018-08-20)
Odsłon: 828