Większość z nas uważa, że najważniejsze rozbieżności pomiędzy Kościołem katolickim i prawosławnym dotyczą dogmatów. Tak jest w istocie, ale nie tylko. Różnią nas, między innymi, sprawy, na które mało kto zwraca uwagę. A sprawy te dotyczą naszych postępowań, naszych grzechów i sposobów ich pozbycia się, czyli rozgrzeszenia. A więc tego wszystkiego co dotyczy Sakramentu Pokuty.
Wydawałoby się, że zarówno my jak i katolicy przystępujemy do spowiedzi aby wyznać swoje grzechy, uzyskać rozgrzeszenie i godnie przyjąć Świętą Komunię. W tym się nie różnimy. Różnimy się natomiast w samym pojmowaniu grzechu.
Zacytujmy na wstępie słowa Arcybiskupa Antoniego (Chrapowickiego) na ten temat. Uważa on, że „wszystkie odstępstwa Zachodu (czytaj Kościoła katolickiego) wywodzą się z braku zrozumienia chrześcijaństwa, jako dążenia do sukcesywnego samodoskonalenia się człowieka”. Kościół zachodni nie rozumie, że chrześcijaństwo jest religią ascetyczną, ukierunkowaną na doskonalenie człowieka w sensie duchowym. Całe życie chrześcijanina powinno być pokutą, przemianą - metanoja – czyli radykalną zmianą sposobu myślenia i postępowania oraz zbliżeniem do Boga. W tym zamyka się sens naszego życia.
Grzech w rozumieniu Kościoła prawosławnego to choroba i to nie tylko choroba duszy ale często i ciała. Gdy Chrystus przywracał wzrok ślepemu od urodzenia, uczniowie zapytali Go: „kto zgrzeszył, że narodził się człowiek niewidomy” (Jan 9.2). A gdy Chrystus uzdrowił paralityka rzekł: „więcej nie grzesz by ci się nie przydarzyło jeszcze coś gorszego”(Jan 5.14). A zatem choroba związana jest z grzechem.
W katolicyzmie przyjęła się rzymska filozofia, traktująca grzech jako odstępstwo od zasad, od obowiązującego prawa. A zatem każdy grzech w jakimś stopniu jest przestępstwem. W pojęciu katolików grzech to obraza majestatu Boga. Aby pozbyć się grzechu każdy katolik musi zadość uczynić sprawiedliwości Bożej i dokonać czynów, które równoważyłyby ciężarowi jego grzechu. Aby przyjść z pomocą spowiednikowi rozpowszechniła się praktyka nakładania przez osoby duchowne określonych zadań, tzw. epitemij, to jest dokonania dobrych uczynków, wniesienia daru na rzecz Kościoła czy biednych. Ulubioną formą epitemij był post o chlebie i wodzie.
W celu uporządkowania tych spraw, w Kościele katolickim powstało wiele wytycznych, można powiedzieć taryfikatorów, określających zasady penitencji wiernych. Łacińskie penitencjały niestety nie zawierają zasad poznania grzeszności człowieka, lecz przede wszystkim są kodeksem kar za grzechy. Z tego względu spowiedź katolicka nosi znamiona sądu za wykroczenia.
W przypadkach ciężkich grzechów przewidziana jest cięższa forma pokuty, trwająca nieraz całe lata. Aby taką pokutę wypełnić, nie naruszając prawa sprawiedliwości Bożej, przewidziano możliwość wykupu – to jest zapłacenia określonej sumy pieniężnej na rzecz Kościoła.
Według katolickiej dogmatyki, spowiednik w czasie spowiedzi uwalnia się wyłącznie od wiecznej kary za grzech, lecz dla zadośćuczynienia prawdzie Bożej powinien ponieść czasową karę tu, na ziemi w postaci epitemii.
Kościół katolicki uważa, że jest w posiadaniu stałej skarbnicy zasług Chrystusa i świętych. Z tej skarbnicy udzielana jest spowiednikom indulgencja, czyli odpust, który uwalnia od kary za grzechy. Jeszcze do dziś wierzący katolik ma nadzieję dostąpić zbawienia i odpuszczenia grzechów przez indulgencję. W rozumieniu prawosławia indulgencja to czysta herezja. Nie znajdujemy w Piśmie Świętym uzasadnienia do tworzenia skarbnicy zasług Chrystusa i prawa do dysponowania tymi zasługami.
A oto co na temat odpustów mówi katolicka Wikipedia:
Indulgencja, czyli Odpust – w teologii katolickiej pojęcie oznaczające darowanie przez Boga doczesnej kary za grzechy. Przebaczenie grzechów nie uwalnia od kary doczesnej na ziemi lub w czyśćcu. Przynosi je dopiero odpust, którego udziela Kościół. Można go uzyskać dla siebie lub zmarłego po spełnieniu określonych warunków. Odpust może być zupełny, jeśli jest darowaniem całej przewidzianej przez Boga kary, lub cząstkowy - zmniejszenie kary.
Pojęcie odpustu jest ściśle związane z pojęciem prawa rządzenia w Kościele. Pierwsze znane odpusty pochodzą z XI wieku. Z powodu nadużyć, które miały miejsce w historii Kościoła, odpusty stały się jedną z przyczyn wystąpienia Marcina Lutra i reformacji (1517 r.) W następstwie tego wystąpienia papież Leon X wydał bullę następującej treści:
„Biskup Rzymu, następca Piotra klucznika i namiestnika Jezusa na ziemi, mocą władzy kluczy otwierających królestwo niebieskie, usuwa u wiernych to, co stanowi przeszkodę w dostępie do Chrystusa, mianowicie winę i karę należną za grzechy uczynkowe; winę za pośrednictwem sakramentu pokuty, karę zaś doczesną należną za grzechy według sprawiedliwości Bożej – za pośrednictwem odpustu Kościoła. Kiedy na mocy swej władzy apostolskiej udziela odpustu tak dla żywych jak i umarłych, wówczas udziela ze skarbca zasług Jezusa Chrystusa i Świętych. Podstawowe zasady uzyskiwania odpustów zawarte są w Prawie Kanonicznym. Jedynym dysponentem odpustów jest papież”. Nic dodać, nic ująć.
W historii Watykanu znajdujemy wiele miejsc, świadczących o nadużyciach papieży w zakresie udzielania odpustów. Tak na przykład papież udzielił odpustu pogromcom Bizancjum, którzy nie tylko złupili Hagia Sofię ale zamordowali też wielką ilość chrześcijan. Z odpustami związana jest również ich dochodowa strona. Mówi się, że znaczna część kosztów budowy Bazyliki św. Piotra w Watykanie pokryta została z wpływów ze sprzedaży odpustów.
W prawosławiu nie istnieje pojęcie odpustów. Zarówno Kościół, jak i poszczególne osoby modlą się za żywych i zmarłych. We wszystkich nabożeństwach zanosimy do Boga za nich modlitwy. Szczególną modlitwą jest święta Liturgia. W niej, po komunii wiernych, do kielicha eucharystycznego trafiają cząsteczki prosfor, wyjętych za żywych i umarłych, ze słowami: „Omyj Panie Przenajświętszą Twoją Krwią grzechy dusz, za które wyjęto te cząsteczki”. Jest to najważniejsza modlitwa Kościoła i niewątpliwie odnosi pozytywny skutek. Żywi to odczuwają, a zmarli, będący w otchłani, uzyskują złagodzenie cierpienia.
I jeszcze jedna sprawa – Kościół katolicki wymyślił środek oczyszczenia z grzechów osób umarłych. Nazywają to czyśćcem. Katolicy wierzą, że dusza po śmierci trafia do czyśćca gdzie dokonuje się zmazanie jej grzechów. Jest to idea zbyt piękna , żeby mogła być prawdziwa. Z tego można wysnuć, że większość umarłych trafia do raju. Do piekieł trafiają być może tylko nieliczni grzesznicy z bagażem ciężkich grzechów.
Na zakończenie apel do nas wszystkich - starajmy się żyć jak przykazał nam Bóg, jak najczęściej spowiadajmy się i przyjmujmy świętą Eucharystię, wtedy dusze nasze nie trafią do otchłani, lecz do miejsc przygotowanych przez Stwórcę, gdzie nie ma boleści, ani żalu, ani westchnień lecz życie nie mające końca.
______________________________________
Oprac.na podst. św.Hilarion. Bez Cerkwi nie ma zbawienia
|