We wrześniu 2009r. spędziłem dwa tygodnie na Krecie. Jest to niewiele aby poznać bliżej tę niezwykłą wyspę. Ale i tak to co zobaczyłem i czego się dowiedziałem zachęciło mnie do napisania choć paru słów. Nie będzie tu mowy o turystycznych walorach wyspy, na ten temat napisano wiele. Na wyspę chciałbym spojrzeć oczyma prawosławnego pielgrzyma. Ale na początek kilka zdań informacji ogólnych.
Kreta jest największą wyspą Grecji (8.100 km2). Większość terytorium pokrywają góry, najwyższy szczyt sięga 2.456 m. Historycznie rzecz biorąc wyspa stanowi wyjątek w skali światowej. Uczeni upatrują Kretę jako kolebkę cywilizacji europejskiej. Przed czterema tysiącami lat wyspę zamieszkiwał lud minojski o niezwykle wysokim stopniu rozwoju. Potwierdzeniem tego są wykopaliska, a w szczególności odkopane pozostałości wielkiego pałacu króla Minosa w Knossos (miał ponoć ok.1400 pokoi). Miejscowe muzeum dokumentuje stopień rozwoju cywilizacyjnego mieszkającego tu niegdyś ludu. Oglądając te skarby przychodzi na myśl skojarzenie podobieństwa minojskich do zbiorów muzealnych Sumeru w Iraku. Ale oto w XIV w. p.n.e. na oddalonej nieco ponad 100 km wyspie Santorini, wybucha wulkan o niespotykanej sile. Z wyspy pozostaje tylko jej niewielka część, reszta to ogromnych rozmiarów krater w morzu. Wulkan spowodował straszliwe tsunami, które zmyło z Krety wszystko co żywe i na wieki pogrzebało całą kulturę minojską. Pozostałości odkopano dopiero na początku XX w.
Wyspa, ze względu na swoje położenie geograficzne i klimat, była zamieszkiwana od nie pamiętnych czasów. Początki chrześcijaństwa sięgają tu czasów apostolskich. Tu z misją ewangelizacji był św. Apostoł Paweł. Dzieło jego kontynuował towarzysz jego podróży misyjnych - Apostoł Tytus (jeden z 70 uczniów Chrystusa). Na Krecie był biskupem. Katedrę miał w ówczesnej stolicy wyspy Gortynie. Tu dożył sędziwego wieku. Jego św. relikwie do VII w. znajdowały się w tym mieście. Po inwazji Saracenów ciało zaginęło. Zachowała się jedynie głowa. Znajduje się w bazylice noszącej imię świętego w Heraklionie. Głowa jest umieszczona w biskupiej mitrze z małym otworem z góry, przez który widoczna jest głowa świętego.
Kontakty Krety z wielkim Imperium Bizantyjskim sięgają IV wieku i trwały one do wieku XIII, z małą przerwą, gdy Kreta była zajęta przez Arabów. Okres bizantyjski charakteryzował się rozkwitem na wyspie prawosławia. W tym czasie budowano wiele świątyń w stylu bizantyjskim z niezwykłymi freskami. Na fundamentach pierwszych świątyń wznoszono nowe, wiele z nich zachowało się do naszych czasów. Tu chrześcijaństwo natrafiło na wyjątkowo podatny grunt. Przyczyniło się do tego niewątpliwie Bizancjum.
Ale oto w roku 1204, po zdobyciu Konstantynopola podczas IV Wyprawy Krzyżowej, Kreta przechodzi we władanie Wenecji. Nowi gospodarze wznieśli na wyspie wiele obiektów i twierdz, które istnieją do dziś. Pomimo, iż wyznawali katolicyzm, pozwalali Grekom budować swoje świątynie i rozwijać sztukę bizantyjską. Na przełomie XVI/XVII w. w obawie przed Turkami, wenecjanie zwolnili klasztory prawosławne z podatków, tym samym przyczyniając się do ich rozwoju. Niektóre klasztory stały się prawdziwymi twierdzami. Na XVII wiek przypada szczyt rozwoju monastycyzmu na wyspie. Ilość czynnych klasztorów przekraczała 1000, a ilość zakonników – ponad 6000.
W 1645 r. wyspę zagarnęli Turcy. Z tego momentu i praktycznie do końca XIX w. trwała czarna epoka dla prawosławia Krety. Z tysiąca klasztorów pozostało zaledwie 60 i tylko te, który były w stanie płacić ogromne podatki muzułmanom. Klasztory żeńskie zniknęły całkowicie. Epoka niewoli osmańskiej charakteryzuje się barbarzyńskimi morderstwami, gwałtami i krwawym zdławieniem powstań. Cerkiew Prawosławna, w tym mnisi, aktywnie wspomagała powstańców, przez to część klasztorów zostało zrównanych z ziemią, a mnichów wymordowano.
Turcy okupowali Kretę przez 229 lat do roku 1898. Łącznie z Wenecją - Kreta była okupowana prawie 700 lat! I wydawałoby się, że obcy prawosławiu katolicyzm Wenecji, a tym bardziej islam turecki, zetrą z oblicza tej ziemi wiarę i tradycje prawosławne. Stało się jednak inaczej. Do dziś żywe jest tu prawosławie i to w niespotykanej gdzie indziej skali. Nie pozostawili na wyspie swoich kościołów Wenecjanie, nie widziałem też meczetów. Można z tego wnioskować, że nie wielu potomków byłych okupantów tu znalazło swój azyl. Na stosunkowo niewielkim i to górzystym terytorium wyspy kwitnie nadal monastycyzm. Na zwykłej mapie turystycznej wyspy zaznaczono ok. 70 do dziś istniejących klasztorów. Część z nich odwiedziłem. Są niezwykłe. Niektóre wykute w skale, w miejscach niedostępnych dla turystów. Po miastach i wsiach są setki świątyń. Niektóre malutkie budowane w kształcie domów modlitwy. Z pewnością jest to wynikiem czasów zniewolenia tego narodu. Dzisiaj buduje się na Krecie piękne, nieraz ogromne, świątynie niewiele różniące się od świątyń Rosji. W starych cerkwiach i klasztorach, niektóre z XII – XIII w. zachowało się mnóstwo starych fresków i ikon. Wiele z nich zasłynęła cudami. Nowe ikony wytwarzane są głównie w klasztorach. Styl ikon greckich nieco różni się od stylu rosyjskiego. Twarze na ikonach, czy to Chrystusa, czy Matki Bożej, a także świętych - są z reguły smutne. Najwidoczniej w podświadomości tego narodu nadal pozostają straszliwe, smutne czasy minionej epoki, które znajdują swój wyraz m.in. w ikonie.
Cerkiew prawosławna Krety pozostaje w jurysdykcji Patriarchatu Bizantyjskiego. Nabożeństwa, głównie liturgia jest odprawiana z wyłączeniem liturgii katechumenów. Śpiew jednoosobowy. Dla nas, od dziecka przyzwyczajonych do celebrowania nabożeństw z chórami, greckie nabożeństwa wydają się mniej uroczyste. Wiernych w świątyniach jest dużo, choć nie widać młodzieży. Za to, jak niegdyś w Rosji, wyczuwa się w ludziach wyraźny wpływ na ich życie i stosunki międzyludzkie wyznawanej wiary. Wystarczy nawet w spokoju wsłuchać się w melodykę ich muzyki, ich pieśni. Przenoszą one naszą wyobraźnię daleko wstecz, do minionych wieków. A popatrzmy na nazwy ich miast i wsi. Większość z nich nosi imiona świętych, zarówno lokalnie czczonych jak i świętych Kościoła Powszechnego.
I jeszcze, mówiąc o tej niezwykłej wyspie, nie można pominąć milczeniem imienia wielkiego świętego – Andrzeja z Krety. Urodził się w Damaszku w 650 r. Był wybitnym teologiem. Uczestniczył aktywnie w VI Soborze Powszechnym w Jerozolimie. Następnie jako archidiakon służył w Agia Sofia w Konstantynopolu, po czym został wyświęcony na biskupa Krety z siedzibą w Gortynie. Tu zasłynął jako kaznodzieja i poeta. Stał się jednym z największych cerkiewnych oratorów epoki bizantyjskiej. Bóg obdarzył go wielkim talentem poety i pisarza. Talent ten wykorzystał w całości na chwałę Bożą. Napisał wiele tekstów liturgicznych m.in. niezwykły Kanon Pokutny, czytany w cerkwiach w pierwszym i piątym tygodniach Wielkiego Postu. Kanon składa się z 250 strof i jest najdłuższym z istniejących kanonów. Jest to płacz pokutny duszy, pokazujący głębię grzechu i wzywający do pokuty i oczyszczenia. Potocznie kanon ten nazywa się „pokłony”, a to z racji oddawania pokłonów do ziemi po każdej strofie. Staroobrzędowcy przy czytaniu tego kanonu oddawali około tysiąca pokłonów.
Na Krecie zajaśniało wielu świętych. Ich śladami podążają ci co wyrzekli się „dobrodziejstw” tego świata, zamieszkali w niedostępnych górach i rozpadlinach górskich. To z tych miejsc, jakich już mało na Ziemi, niesie się do Boga nieustanna modlitwa za cały świat.
Kończąc ten ubogi opis Krety ciśnie się na myśl porównanie tej wyspy z Atosem. To naprawdę święte miejsca na Ziemi, choć tak mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
|