Piątek, 2024-04-19, 7:47 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Relacje międzywyznaniowe

KOŚCIOŁY I CERKWIE

Niedawno w kościele katolickim na placu Teatralnym w Warszawie uczestniczyliśmy w koncercie pana Łukasza Hajduczeni, naszego wybitnego śpiewaka operowego. Artysta wrócił z międzynarodowego festiwalu w Hiszpanii, gdzie zdobył Grant prix. Oczekując na koncert część z nas uczestniczyła w mszy świętej. Kościół był pełen wierzących. Miałem okazję wsłuchać się w trwające nabożeństwo i obserwować wiernych. Nie zauważyłem aby ktokolwiek żegnał się. Spokojnie siedzieli sobie na krzesełkach. Przed nimi mały stolik, a na nim krzyż i kielich liturgiczny. Wszystko na biało, łącznie z szatą kapłana. Żadnych obrazów ani symboli chrześcijańskich. Z niedowierzaniem stwierdziłem, że nawet credo czytane było w wielkim skrócie. (W innych kościołach pomijają credo w ogóle). Msza zaczynała się i kończyła kanonem eucharystycznym. Nie było modlitw kapłana o zesłanie Ducha Świętego (epiklezy) na złożone dary. Komunię przyjął kapłan sam - wypił z kielicha wino i zjadł hostię eucharystyczną, jakby tylko dla siebie odprawiał nabożeństwo. Wierni przyjmowali Komunię z darów zapasowych.

Obserwując to wszystko, uświadomiłem sobie jak daleko Kościół katolicki odszedł od Prawosławia, ile stracił przez zerwanie z Kościołem wschodnim. Przeciętny katolik o Prawosławiu nie wie nic. Jednocześnie jest dumny z tego co posiada. A posiada tak nie wiele - ubóstwo liturgiczne i duchowe. Jeśli do tego dodamy wszelkie modyfikacje teologiczne, powstałe na przestrzeni wieków to możemy tylko serdecznie współczuć tym biednym, choć pysznym rzymskim katolikom. I ta pycha, wynikająca z niewiedzy i być może z nieświadomości, popychała ich przez wieki aby ;chrystianizować wyznawców Prawosławia. Nie będę przywoływać wypowiedzi ojców świętych na temat Kościoła rzymsko-katolickiego, jego herezji i wątpliwości co do zbawienia. Mocno te sprawy akcentował współczesny nam św. Hilarion Troicki, biskup - męczennik za wiarę w czasach komunizmu. To właśnie on, profesor akademii teologicznej, znawca katolicyzmu, pisał, że ;bez cerkwi nie ma zbawienia . Wielki erudyta, władający wieloma językami, w czasie swoich licznych podróży po Europie zostawił wiele ciekawych spostrzeżeń. Po pierwsze pisał, że należałoby w centrum Rzymu wznieść wielki prawosławny monaster by pokazać Włochom piękno i bogactwo naszego nabożeństwa, naszych cerkiewnych pieśni. Kto jak kto, ale właśnie Włosi potrafiliby docenić wartość tych arcydzieł, bogactwo wystroju wnętrz świątyń, cudownych ikon, piękno rytu liturgicznego. Być może dla części z nich spadłyby z oczu zasłony i zmieniliby stosunek do Prawosławia.

Niewiarygodnym wydaje się aby wszyscy rzymscy katolicy bezmyślnie akceptowali wszystko co głosi ludziom Watykan. A właśnie z tego ;centrum dowodzenia ; niedawno abdykowany papież Racinger głosił, że Prawosławie to żaden kościół, to zaledwie doktryna. I kto z jego wiernych ośmieliłby się podważyć twierdzenia osoby ;nieomylnej w sprawach wiary ;. Być może z tego powodu Zachód izoluje się od Wschodu. Przykładem tej izolacji, jak pisze św. Hilarion Troicki, jest fakt, że w żadnej z europejskich stolic nie ma w centrum ani jednej prawosławnej świątyni. Zwykle budowano je gdzieś na peryferiach miast. Dopiero w naszych czasach w Paryżu pozwolono zbudować okazałą cerkiew w centrum miasta. Podobnie rzecz się ma ze świątyniami chrześcijańskimi w islamie. W niektórych krajach nie tylko architektura kościelna ale nawet widniejący nad świątynią krzyż jest zakazany. Tylko, że islam nie jest wyznaniem chrześcijańskim, ale jak widać praktyka zbliżona do europejskiej.

Daleko nie trzeba szukać ; zajrzyjmy do Warszawy. Z kilkunastu istniejących przed wojną cerkwi ocalały zaledwie dwie ; św. Marii Magdaleny na Pradze i św. Jana Klimaka na Woli. Obie niegdyś na peryferiach stolicy. Latami trwały prośby kierowane do władz miasta o zezwolenie na zbudowanie w Warszawie kolejnej cerkwi. Z trudem otrzymaliśmy działkę zlokalizowaną przy południowej granicy miasta, dokładnie pod linią lądowania samolotów na lotnisku Szopena. Mało tego, na przeciwko budowanej cerkwi Hagia Sofia, buduje się wielkie centrum handlowe. Czy nie dowodzi to, kto kieruje umysłami tych decydentów. A może chodziło im aby stworzyć analogiczną sytuację jak w Stambule, gdzie Hagia Sofia otoczona całą siecią bazarów.

Na Zachodzie powstała swoista gigantomania budowania świątyń ogromnych, zadziwiających swoją architekturą. Powstało wiele bardzo dużych kościołów. Jednym z nich jest budowana przez 600 lat katedra w Kolonii. Rekord pobił chyba kościół św. Piotra w Watykanie. Odwiedzają go tysiące turystów, zabieganych i fotografujących wszystko, przez co robi się wrażenie, że to nie świątynia lecz wielki dworzec kolejowy.

Niestety i Rosja z czasów Piotra I zapatrzona na Zachód, zbudowała w Petersburgu świątynie, których architektura i rozmach przypominają kościoły Zachodu. Szczególnie wyróżniają się pod tym względem sobory: Kazański, św. Izaaka, Piotra i Pawła z grobami carów. Cytowany wyżej św. Hilarion pisał, że w tych świątyniach wierni czują się jak na przedstawieniu kreowanym przez duchowieństwo. Szczególnie dotyczy to sytuacji, gdy środkowa część świątyni jest odgrodzona od wiernych, co stało się już praktyką niemal powszechną.

W małych świątyniach ludzie się znają i w czasie nabożeństwa razem z kapłanem tworzą niejako jedność i ;jedinymi usty i jedinym siercem ; wychwalają Boga. Tego z pewnością mógł doświadczyć każdy z nas. Jest to niewątpliwie relikt minionych wieków, gdzie wszyscy wierni przystępowali do św. Komunii, po czym zasiadali do wspólnej agapy. Niejako z tęsknoty za tymi czasami część duchownych w miarę posiadanych możliwości naśladuje dawne zwyczaje i po liturgii organizuje spotkania przy herbatce, by zachować jeszcze duch wyniesiony ze świątyni i przekazać wiernym słowa nazidanija. Taka tradycja istnieje między innymi w świątyniach prawosławnych na Bliskim Wschodzie, gdzie jakiś czas mieszkałem.

Zadziwiają nas katolicy swoim wyobrażeniem budowanych świątyń. Pomimo udziwnionej nieraz architektury ich kościoły świecą pustką. Nie ma tu prawie żadnych obrazów, a tym bardziej prawdziwych ikon. Ściany pokrywa szary beton bądź goła cegła. Nawet krzyż za ołtarzem nieraz stanowi wklęsłość w murze. A jednocześnie kubatura kościoła przypomina zamek krzyżacki w Malborku. Taki ogromny kościół zbudowano na Ursynowie. A proszę zajrzeć do budowanego od lat kościoła Opatrzności Bożej w Wilanowie. Nie mówiąc już o milionach środków finansowych wydanych na ten cel z budżetu państwa, sama bryła ogromnego budynku przypomina bardziej bunkier przeciwatomowy niż obiekt sakralny. W środku szaro i zimno. Nie wyobrażam jak można modlić się w takim obiekcie. Tam nie ma na czym zatrzymać wzroku.

Pamiętam jak kiedyś śp. ojciec Antoni Dziewiatowski pokazał nam nowo zbudowaną cerkiew w Hajnówce jeszcze bez ikonografii ściennej. Faktycznie wyglądała jak jakiś bunkier. A zajrzyjmy do tej niezwykłej świątyni dzisiaj. Każdego roku przybywają tu z całego świata zespoły chórzystów na festiwal pieśni liturgicznych. Wszyscy podziwiają majestat tego soboru. Taki efekt daje ikonografia i prawosławne wyposażenie świątyni, a uświęca je cudowne nabożeństwo.

Jeśli ludzie rozmawiając ze sobą zwykle patrzą sobie w oczy, to tym bardziej modląc się wzrok człowieka poszukuje obrazu świętego, do którego kieruje swoje modlitwy. A w większości kościołów katolickich tego brak. Lubię stare kościoły typu św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Dawniej budowano świątynie z pietyzmem z troską o piękno, nie tylko architektury, ale i wnętrz kościołów. Dziś poszukują form czasami nie akceptowanych nawet przez samych katolików.

Obecnie, szczególnie w Rosji, buduje się tysiące nowych świątyń. Zarówno architektura jak w wystrój wnętrz zachwyca swoją prostotą i pięknem. Wynika to z faktu, że w prawosławiu obowiązują pewne kanony w tym zakresie. Są one generalnie przestrzegane, stąd świątynie uzyskują swój majestat, a po wyświęceniu stają się Domami Bożymi, i jak mówią święci ojcowie, cząstką nieba na ziemi. Zwróćmy uwagę jak przebiega sam proces budowy świątyń prawosławnych. Od samego początku temu dziełu Bożemu towarzyszy modlitwa. Przy poświęceniu kamienia węgielnego razem z aktem erekcyjnym wkłada się cząstkę świętych relikwii. Relikwie umieszcza się także w prestole, który symbolizuje tron Boży. Wyświęcenie prestoła to cała złożona modlitewna procedura, a wyświęcenie całej świątyni to niemal sakrament chrztu i bierzmowania wiernych.

Dziękujmy zatem Bogu, że rzymscy katolicy, po stu latach od ostatniej zbudowanej w Warszawie świątyni, uczynili dla nas prawosławnych szlachetny gest i dali prawo zbudowania nowej świątyni. Budowa zbliża się ku końcowi. Już dziś widać, że będzie to świątynia majestatyczna, bowiem jej architektura wzorowana jest na Hagii Sofii w Stambule, czyli Świątyni Mądrości Bożej. I tak w dwumilionowej Warszawie pojawi się, choć na peryferiach, trzecia świątynia prawosławna. Świątynia tak ważna między innymi ze względu na tysiące prawosławnych emigrantów z Ukrainy przybywających do Warszawy, dla których również zobowiązani jesteśmy nieść posługę kapłańską.

Św. Hilarion: Bez cerkwi nie ma zbawienia. Moskwa 2001

Kategoria: Relacje międzywyznaniowe | Dodał: pielgrzym (2017-07-02)
Odsłon: 900