Święto Jedności Narodowej zostało ustanowione w Rosji w 2004 roku. Zamieniło ono obchody wybuchu rewolucji październikowej. Święto jest niezwykłe, poświęcone co prawda wydarzeniom z XVII wieku, ale jakże ważnym w dziejach państwa i narodu. Rzadko się zdarza, żeby w narodzie zapanował duch jedności. Zwykle społeczeństwa są podzielone na różne partie i obozy. W Rosji wydarzyło się to w obliczu wspólnego wroga, zagrażającego nie tylko utracie tronu panującego, ale zarazem utracie państwowości, a nade wszystko wyznawanej religii, czyli Prawosławia.
Ze śmiercią cara Iwana IV Groźnego wygasła na Rusi dynastia Rurykowiczów. Jedyny następca tronu, syn Iwana Groźnego, młodzieniec Dymitr, w niewyjaśnionych okolicznościach został zamordowany.
Z zaistniałej sytuacji zapragnęli skorzystać Polacy. Niejaki Gryszka Otrepiew, podający się za cudownie ocalonego syna Iwana Groźnego, wspierany przez poczty polskich magnatów, wkroczył do Moskwy i koronował się na cara Wszechrusi. Wkrótce jednak został zdemaskowany i w 1606 roku zamordowany. Podobnie rzecz miała się z kolejnym samozwańczym kandydatem do tronu carskiego. Jednakże pojawienie się nowego Dymitra samozwańca posłużyło pretekstem do kolejnej agresji na Moskwę. Tym razem do akcji wkroczył król Polski Zygmunt III Waza, ten sam który aktywnie wspierał Unię Brzeską i zapisał się jako ciemiężyciel prawosławnej ludności w Księstwie Litewskim. Bez wielkich strat w ludziach zdobył on Moskwę siejąc postrach i zniszczenie. Grabieże, gwałty, morderstwa i podpalania nie wiele odbiegały od poczynań łacinników w Bizancjum w czasie IV Wyprawy Krzyżowej. Jak pisze Paweł Jasienica „rozwiał się ostatecznie mit o rzekomo wrodzonym Polakom i Litwinom wstręcie do okrucieństwa”. Wziętych do niewoli przed śmiercią torturowano, gwałcono kobiety, rabowano i niszczono wszelki dobytek. Nie oszczędzano i duchowieństwa oraz mnichów. Ograbiono i sprofanowano wiele monasterów. Sięgnięto nawet po Troice Siergijewą Ławrę. Trzydziesto tysięczna armia bezskutecznie oblegała ją aż 16 miesięcy.
Sytuacja była tak trudna, że w końcu bojarzy zaczęli rozważać możliwość obsadzenia na tronie carskim syna Zygmunta III Wazy, Władysława, pod warunkiem, że przyjmie Prawosławie. Specjalne poselstwo, na czele z Metropolitą Filaretem, udało się do Smoleńska, gdzie stacjonował król, aby przekonać go co do wyboru na tron carski Władysława. Król petycję odrzucił i oświadczył, że sam zajmie tron carski. Bojarów zaś, którzy nie zgadzali się z królem, odesłał razem z Metropolitą do Warszawy. Metropolitę osadzono w wieży kościoła św.Anny na Krakowskim Przedmieściu.
Odpowiedzią na gwałty i morderstwa był wybuch powstania mieszkańców Moskwy. Efekt był taki, że powstanie zakończyło się „wielką rzezią, płaczem i wrzaskiem dzieci, sądnemu dniowi podobna. Tym sposobem moskiewska stolica spłonęła wielkim krwi rozlaniem i nieoszacowaną szkodą” – pisał Stanisław Żułkiewski. Powstanie upadło.
Poczynania Polaków w Moskwie uzyskały szeroki rozgłos dzięki Troice Siergijewej Ławrze, z której wysyłano do wielu miast i wsi odezwy o konieczności ratowania ojczyzny. Wzywano naród do pospolitego ruszenia dla wyzwolenia Moskwy od polskich okupantów. Wezwania te odegrały pozytywny skutek. Mnisi, sami oblegani przez Polaków, przekonywali, że zagrożony jest sam byt ojczyzny i drogie narodowi Prawosławie.
Na miejsce zbiórki wojsk i środków na prowadzenie działań wojennych napływało wielu gotowych bronić ojczyzny. Dużą rolę w przygotowaniu i przeprowadzeniu wyprawy odegrał zwykły chłop o nazwisku Minin. Naród nie oszczędzał ani swoich synów ani środków. Na przywódcę pospolitego ruszenia wybrano księcia Pożarskiego. W miarę poruszania się wojsk w kierunku Moskwy przyłączały się kolejne oddziały zbrojne. Wieść o pospolitym ruszeniu wywołała panikę wśród Polaków. Zaczęli ściągać pod Moskwę dodatkowe oddziały dla wsparcia znajdującym się na Kremlu wojsk. Rosjanie jednak odcięli im drogę i szczelnym kordonem otoczyli Kreml i Kitaj Gorod, gdzie znajdowali się okupanci. Tym samym odcięto zaopatrzenie w żywność. Polacy zaczęli głodować. Głód spowodował, że z Kremla zniknęły nawet gryzonie. Po dwóch miesiącach blokady Polacy poddali się i 1 listopada 1612 roku załoga polska podpisała kapitulację.
Po wyzwoleniu Moskwy bojarzy rozesłali po całym kraju odezwy o przyjazd delegatów na wielki sobór ziemski dla wyboru cara Wszechrusi. Sobór odbył się na Placu Czerwonym. Niemal jednogłośnie zdecydowano aby carem został kuzyn żony cara Iwana Groźnego, Michał Romanow, syn uwięzionego w Warszawie Metropolity Filareta. Szesnastoletni Michał przebywał wtedy z matką w Kostromie nad Wołgą.
Delegacja bojar udała się więc do Kostromy, a w ślad za nią potajemnie oddział zbrojny Polaków. Zamierzano zamordować kandydata do tronu carskiego. Wyprawa jednak nie udała się. Na przewodnika Polaków zgłosił się niejaki Iwan Susanin. Miał on wskazać miejsce pobytu Romanowa. Zaprowadził Polaków w las na trzęsawiska bagienne jak topiel, skąd nie było powrotu. Po wykryciu prawdziwych zamiarów przewodnika, zamordowano go na błotach. Susanin życie swoje poświecił dla ratowania monarchy. Wdzięczny naród postawił mu w Kostromie pomnik oraz skomponowano na jego cześć piękną operę pod tytułem „Iwan Susanin”.
Z trudem uzyskano zgodę matki na wybór syna na cara Wszechrusi. Dziękczynne nabożeństwa odbyły się w Ipatiewskim Monasterze w Kostromie. Matka błogosławiła syna cudotwórczą ikoną Matki Bożej Fiedorowskiej z XII wieku. Stanie się ona opiekunką dynastii Romanowych, a Kostroma kolebką ich rodu. Uroczystości koronacyjne odbyły się w Moskwie w Uspienskim Soborze Kremla.
Panowanie młodego cara nie było łatwe. Skarbiec państwa był opróżniony przez samozwańców. Miasta zniszczone i ograbione. W kraju nie było regularnej armii. Po latach problemy te zostały rozstrzygnięte. Młody car okazał się mądrym i sprawnym monarchą.
Dwa stulecia od tych wydarzeń znowu Polacy staną u wrót Kremla w Moskwie. Tym razem będą stanowić pomocnicze siły armii napoleońskiej. I znowu ekspansja na wschód zakończy się jeszcze bardziej tragicznie niż w 1612 roku. Z półmilionowej armii Napoleona ocaleje zaledwie dziesięć procent. Nie wykluczone, że w tych kilku procentach znajdą się również Polacy. Jak widać historia lubi się powtarzać, tylko że nasi stratedzy nie potrafią wyciągnąć z niej właściwych wniosków.
Czasy Romanowych zapiszą się w historii Rosji jako lata rozwoju gospodarczego i militarnego. Szczególny rozwój kraju odnotowano na przełomie wieków XIX i XX. Kres dobrobytu i potęgi cesarstwa położy rewolucją październikowa. A ostatni car z rodu Romanowych, Mikołaj II wraz ze swoją rodziną, zostanie złożony w ofierze za ojczyznę. O jego życiu świadczy fakt, że po latach zostanie zaliczony do grona świętych. Jest to już drugi car, po Aleksandrze I, który dostąpił tej godności.
|