Piątek, 2024-04-19, 10:10 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Inne

LUDZIE I POMNIKI

Jak świat długi i szeroki ludzie od zarania dziejów stawiali pomniki. Początkowo były to pomniki poświęcone pogańskim bóstwom. Ludzie nie znali prawdziwego Boga, a zatem zaczęli wierzyć w zjawiska przyrodnicze i bóstwa uczynione ręką ludzką. Jedną z najbardziej zadziwiających pod tym względem jest wyspa Wielkanocna. Bardzo dawno temu mieszkańcy tej wyspy wykuli w kamieniołomach ogromne popiersia nieznanych bóstw. Wiele takich posągów stoi do dziś nad brzegiem oceanu. Ludzie, wytwarzając te pomniki zniszczyli doszczętnie lasy i zamienili wyspę w pustynię.

Pogaństwo, pomimo rozwoju cywilizacji, istnieje na kuli ziemskiej po dzień dzisiejszy. Słynie z tego Azja i Afryka. Pomniki ich bóstw widują podróżnicy, a obecnie pokazują je reportaże z lotu ptaka.

Wróćmy jednak do naszej cywilizacji europejskiej. Tu znajdujemy mnóstwo pomników już poświęconym nie bóstwom, ale wybitnym postaciom za ich wielkie osiągnięcia. Co prawda zmieniają się systemy polityczne i do niedawna wysławiane postacie tracą swój prestiż. Tak w naszym kraju w ramach tzw. dekomunizacji usunięto pomniki, przed którymi do niedawna składano wieńce i wiązanki kwiatów oraz oddawano honory niemal jak świętym. Do takich przypadków możemy zaliczyć pomnik Ludwika Dzierżyńskiego, czerwonego kata rewolucji. Do niedawna „dekorował’ on Plac Bankowy w Warszawie. W jego miejsce postawiono pomnik Juliusza Słowackiego. Usunięto też pomnik Lenina w Poroninie koło Zakopanego. Błędem było usuwanie pomników poświęconych bohaterom, którzy uwolnili nasz kraj z okupacji niemieckiej.

Obecnie w naszym kraju chyba najliczniejszymi pomnikami są posągi Jana Pawła II. Nic w tym dziwnego, Polska jest krajem katolickim, a papież Polak zasługuje na szczególną adorację. Gorzej jest z pomnikami osób, do których są wątpliwości co do ich wielkości. Tak stało się ze słynnym kapelanem Solidarności ks. Jankowskim. Tu, usuwając pomnik, potraktowano kapelana z pogardą. Myślę, że takich przypadków w naszym kraju jest wiele i czas pokaże, czy nie za wcześnie komuś stawiamy pomniki.

Po tym, nieco przydługim wstępie, przejdźmy do meritum sprawy. Chciałbym tym razem porozmawiać na temat pomników Lenina w Rosji. Temat jest długi i szeroki, jak ilość pomników wodza rewolucji w tym kraju. Trzydzieści lat minęło od upadku komunizmu, a pod względem wspomnianych pomników nie zmieniło się nic. Są ich tysiące. Stoją w najbardziej ekskluzywnych miejscach miast i miasteczek. Obok nich Rosja buduje nowe cerkwie, a pomniki stoją, bo tak chce naród. Walczą nie tylko o zachowanie pomników Ilicza, ale nie zawsze pozwalają na zbudowanie cerkwi w centrum miasta. W Samej Moskwie istnieje już 1100 cerkwi i buduje się nowe. Ile tam stoi pomników Lenina trudno policzyć.

Podobają mi się żarty Litwinów. W okresie rozkwitu komunizmu, ktoś ryzykując wolnością, powiesił w nocy na wyciągniętej ręce Lenina w centrum Wilna, prezent: wielkie kalosze gumowe i napis: Wołodia, stupaj domoj ! (Wolodia, idź do domu). Napis i kalosze zdjęto (być może ktoś w nich jeszcze chodził) a pomnik usunięto trzydzieści lat temu.

Przykro nam, prawosławnym, gdy widzimy te pomniki stojące na przeciwko cerkwi, a jeszcze gorzej gdy stoją na miejscu zburzonych świątyń. Takie zjawisko ma miejsce na wyspie Kronsztadt. Świątynia, w której przez wiele lat odprawiał nabożeństwa ks. Jan, wielki kaznodzieja Rosji, zaliczony do grona świętych, stoi pomnik Lenina. A słynną cerkiew Chrystusa Zbawiciela, z rozkazu Stalina, wysadzono w powietrze. W tym miejscu miał powstać pałac komunizmu, na szczycie którego miał stanąć pomnik wodza rewolucji. Nic z tego nie wyszło. Na miejscu soboru utworzyła się niestabilna ziemia i zbudowano tam basen kąpielowy. Sobór odbudowano już po upadku ZSRR, a grunt odzyskał swoją poprzednią stabilność.

A teraz spróbujmy zastanowić się, co kryje się za tajemnicą zachowania w Rosji tysięcy pomników Lenina. Ciekawie na ten temat wypowiada się znany rosyjski pisarz Jurij Worobjewskij. Zajrzyjmy do jednej z jego ksiąg o wymownym tytule „Iudiada”.

Na początku pytanie: kim był Lenin, jego pochodzenie? Lenin urodził się 22.04.1870 r. Pochodził z biednej rodziny żydowskiej. Pradziadem Lenina, po linii matki, był Mojszka Blank, mieszczanin z Żytomierza. Syn Mojszki SRUL był dziadkiem wodza rewolucji.

Po linii ojca dziadkiem Lenina był Blanka Ulianow. Spłodził on 5 dzieci ze swoją własną córką. Najmłodszy ich syn miał na imię Eliasz (Ilija) i był ojcem Włodzimierza Lenina, stąd nazywano go Władimir Ilicz. A zatem był owocem zmieszania krwi bliskich sobie osób. Być może to stało się przyczyną wyłysienia Lenina już w wieku 23 lat oraz napadów choroby mózgu i patologicznej nerwowości, bliskiej pomieszania zmysłów. Ponadto od wielu lat był zarażony syfilisem. Ta straszna choroba spowodowała nieodwracalne procesy w mózgu i progresywny paraliż. Lenin tracił zmysły. W czasie nocnej ucieczki z Kremla został zatrzymany przez ochraniarzy i dostarczony do szpitala psychiatrycznego w Gorki. Tam też skonał 21.01.1924 r.

Pośmiertne badania wykazały, że połowa mózgu uległa zwapnieniu, druga zeschła. Pomimo takiego stanu Lenin do końca życia czytał gazety. Zwykle przy takim mózgu człowiek nie potrafi myśleć. Pomimo to wydawał rozkazy mordowania ludzi. 19 grudnia 1919 r. Lenin rozkazał rozstrzelać wszystkich zatrzymanych kozaków, a było ich około miliona. Z niezwykłą furią wydawał rozkazy mordowania duchowieństwa. Nienawiść do cerkwi prawosławnej przekraczała wszelkie wyobrażenia. Zachowywał się demonicznie. Rozkazywał aby ofiary przed śmiercią poddawane były torturom. Udowodniono, że z nienawiści do prawosławia było sprowokowane i zorganizowane ludobójstwo (głodomór) na Ukrainie i nad Wołgą. Jak wielki był to głód świadczy fakt, że w obu przypadkach dochodziło do kanibalizmu. Sytuację nad Wołgą doglądał Lenin osobiście. W konsekwencji jest odpowiedzialny za śmierć ok. 6 mln Rosjan.

Granitowy mauzoleum wodza rewolucji zbudowano w samym sercu Rosji, na Placu Czerwonym. Zaprojektowano go na wzór pogańskiej świątyni Pergamon w dzisiejszej Turcji. Na jego szczycie przez dziesięciolecia obserwowaliśmy w czasie pochodów grupę starców, przywódców wielkiego ZSRR.

W 1926 r. do Moskwy z Wiednia przybył M. Kammerer, specjalista od „zachowania życia w martwym ciele”. Ciało poddano zabiegom balsamicznym. Ze względu na syfilis, którym był zarażony Lenin, zabiegi te powtarzane są cyklicznie.

Imię Lenina nadano wielu przedsiębiorstwom i instytucjom. Masowo, jak grzyby po deszczu, powstawały pomniki wodza rewolucji we wszystkich miastach i miasteczkach. Pomiędzy tymi pomnikami utworzyła się niewidzialna sieć, łącząca je z „akumulatorem” na Placu Czerwonym. Lenin więc żyje. Mumia leży i nie rozsypuje się bowiem „mistycznie wysysa ostatnie soki z wymierającego narodu”. Kult Lenina ma charakter demoniczny.

Sam mauzoleum stanowi niezwykłą zagadkę. Budowniczowie zakładali, że przetrwa on całe wieki. Jednakże w 1944 r. zaszła konieczność renowacji. Kierownik robót, Józef Rodos, zapisał w swoich notatkach następujące: „Po zdjęciu z mauzoleum granitowej okładziny wszyscy byliśmy zszokowani widokiem: metal konstrukcji zerdzewiał, ceglane i betonowe ściany miejscami zniszczone, a izolacja termiczna zamieniła się w wilgotną masę, którą musieliśmy usuwać czerpakiem. Gnił granit, wata szklana rozłaziła się. Działo się coś, co z fizycznego punktu widzenia, było niemożliwe. Jakieś straszliwe procesy musiały zachodzić w tym przybytku”.

I konkluzja autora, powołanej na wstępie książki: Do czasu, póki na placach upadającego kraju, stoją pomniki Lenina, jako przekaźniki zagadkowej energii, oczyszczone z ptasiego pomiotu, system działa, a czynności destrukcyjne trwają.

Zadziwiające zjawisko. Wydawało się, że po upadku komuny, dokonana zostanie narodowa ocena minionej epoki – rewolucji i jej bohatera. Taką ocenę dokonano w odniesieniu do Stalina. Lenin pozostał wielki po wsze czasy, a jego łyse pomniki stoją jak popiersia bóstw na Wyspie Wielkanocnej. Nic dobrego to nie wróży dla bliskiej nam, chrystianizowanej ponownie, Rosji.

W kontekście tych rozważań przypomniałem opowiadanie pewnej Rosjanki związane z pomnikiem. 

Przed laty była ona na wycieczce  w Meksyku. W programie wycieczki był pobyt na pobliskiej bezludnej wyspie. Jedyną atrakcją wyspy był pomnik poświęcony diabłu.  Rosjanka zapragnęła zrobić sobie zdjęcie  z pomnikiem. Przytuliła się twarzą do głowy na pomniku i ktoś zrobił jej zdjęcie. Zadowolona z wycieczki wróciła do Rosji. W niedługim czasie na twarzy, w miejscu  którym dotykała pomnika, pojawiły się jakieś wypryski i zaczerwienienie. Okazało się, że to rak i to jeszcze złośliwy. We śnie słyszała kilkakrotnie głos - "odetnij go i spal" . Zrozumiała, że chodzi o zdjęcie. Tak też uczyniła. Jeździła po klasztorach  prosząc o modlitwy. Stała się wierząca.  Dziękowała Bogu, że karę za grzechy  ponosi sama i że Bóg oszczędził jej małoletnią córkę.  Komentarz mnichów był jednoznaczny - nie wolno igrać z ogniem. Pomnik biesa z pewnością był siedliskiem zła, które dało o sobie znać w taki okrutny sposób. Kobieta zmarła.

I konkluzja - kto wie,  jakie tajemnicze siły kryją się w pomnikach, szczególnie takich jak Lenina.      

_________________________

Źródło: J.Worobjewskij, Iudiada.

Kategoria: Inne | Dodał: pielgrzym (2020-11-17)
Odsłon: 260