Dziś porozmawiajmy o jednym z najcięższych, najbardziej rozpowszechnionych na świecie grzechów, czyli grzechu rozwiązłości, cudzołóstwa i nierządu. Ale zacznijmy od początku.
Na pierwszych stronach Biblii czytamy: „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się , abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz. 1.27).
Już samo stwierdzenie, że człowiek nosi w sobie obraz Boży, predysponuje człowieka do wyższych celów, wskazuje na jego powołanie, na wyjątkowość w całym Bożym stworzeniu. Człowiek, jeszcze będąc w raju, obcował z Bogiem jak syn z Ojcem.
Płeć człowiekowi została dana, podobnie jak wszystkim żywym stworzeniom, dla prokreacji. W całym świecie istot żywych, płeć właśnie służy temu celowi. Wyjątek stanowi tu człowiek. Przyczyną tej wyjątkowości jest upadek człowieka. Po złamaniu przykazania Bożego od razu prarodzice spostrzegli, że są nadzy i zaczęli się kryć. Grzech napełnił ich jestestwo wszelakimi żądzami, zmienił ich ciało, które upodobniło się do ciał zwierząt. Przed upadkiem człowieka wszystkie zwierzęta odżywiały się roślinnością. Upadek spowodował, że zaczęły zabijać i zjadać jedno drugie. Pierwszy syn Adama i Ewy Kain z zawiści zabił brata. I ten proceder zabijania, zarówno wśród zwierząt jak i ludzi, trwa po dzień dzisiejszy. Historia ludzkości zapisała się krwią.
Równocześnie z grzechem zabijania pojawiają się grzechy rozwiązłości, cudzołóstwa i nierządu, równie ciężkie, równie śmiertelne. Biblia nie informuje jakimi ciężkimi grzechami obciążeni byli ludzie przed potopem. Być może było to bluźnierstwo wobec Boga, zabójstwa i cudzołóstwa. Stwierdza się jedynie, że „Była to wielka niegodziwość ludzi… że Bóg żałował, że stworzył ludzi na ziemi i zasmucił się” (Rdz. 5. 5-6). Wiemy co potem nastąpiło. Potop zmył z oblicza ziemi całe stworzenie. Ocalał jedynie Noe z rodziną i wyłącznie zwierzęta i ptaki, które z woli Bożej zabrał do arki. Bóg przyrzekł, że potopu więcej nie będzie. Nie oznacza to, że ludzkość nie zasłużyła już na kolejny potop. Wiemy, że za grzechy Bóg ogniem zniszczył Sodomę i Gomorę. Do dziś ich grzechy mianują się sodomskimi.
Grzech, jak skaza genetyczna, obciążył wszystkich ludzi. Zaledwie niewielki procent w skali świata usiłowało pozbyć się tej skazy. Nieraz zajęło im to całe życie. Mowa tu o mnichach i anachoretach, którzy wyrzekli się świata i jego zdobyczy by ratować od śmierci swoje dusze. Reszta ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy jak ciężką chorobą są obciążeni. W śród tych chorób, nękających ludzkość od zarania dziejów, jest choroba rozwiązłości, cudzołóstwa i nierządu. W niektórych starożytnych cywilizacjach nadano im znaczenie kultowe. Między innymi zasłynął z nich Babilon. Czym skończyło się to bałwochwalstwo wiemy wszyscy. Pokryły go na wieki piaski pustyni. Takich miejsc na kuli ziemskiej jest wiele.
Wróg człowieka - Lucyfer wybrał najłatwiejszy, najskuteczniejszy sposób dla osiągnięcia swojego celu - pozbawienia ludzkości dostąpienia zbawienia. Plan ten realizuje upadły duch z sukcesem od wieków. Podsycana przez niego żądza stała się powszechną. Prokreacja jest już w większości dziełem przypadku. Najważniejszą rzeczą jest zaspokojenie żądzy. Mówią niektórzy, że człowiek pochodzi od małpy. Jakkolwiek jest to tylko teoria, z pewnością możemy powiedzieć, że człowiek już się upodobnił do małpy. Jest taki gatunek małp, mówią człekokształtnych, u których zaspokajanie żądzy jest nagminne. Większość z nas czyni to samo.
Pamiętamy jeszcze czasy, gdy cnota posiadała wartość szczególną. Ludzie pobierali się, zakładali rodziny, rzadko kiedy dochodziło do rozwodów. Wydaje się, że w społeczeństwach takich życie było o wiele szczęśliwsze niż obecnie. W tradycyjnym islamie do dziś zachowanie cnoty jest warunkiem zamążpójścia, a cudzołóstwo podlega surowej karze, do zabójstwa włącznie. Tak było i w Izraelu. Zezwalało na to prawo Mojżeszowe.
Upadek wiary pociągnął za sobą i upadek moralności. Szczególnie zaznaczyło się to w wieku dwudziestym i progresuje do dziś. Ktoś napisał - rozwiązłość to dżuma XXI wieku. Europa Zachodnia, czerpiąca wzorce z za oceanu, wyrzekła się chrześcijaństwa i lansuje zasadę, że zaspokojenie rządz jest zdobyczą cywilizacji. W efekcie zanika pojęcie rodziny, niegdyś stałe związki małżeńskie jako sakrament, zastąpiono związkami partnerskimi. Pojęcie ojciec - matka zastąpiono określeniem partner - partnerka. Głód seksu objął całe społeczeństwa. Nie rzadko dzieci już nie wiedzą kto jest ich ojcem, a czasami i matką. W wielu przypadkach dla takich par dziecko jest owocem zbędnym, ogranicza swobodę i pociąga za sobą koszty. Nikt już takich dzieci nie chrzci. Część z nich wychowuje ulica lub domy dziecka.
A co o grzechu rozwiązłości i cudzołóstwa mówi Pismo Święte? Apostoł Paweł w I Liście do Koryntian w 6 rozdz. mówi wprost: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani pijacy… nie odziedziczą Królestwa Bożego”. „Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy”. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego”.
Tak o tych strasznych grzechach mówi Pismo Święte. Ale zapytajmy: kogo to dziś obchodzi? Ludzie żyją nie zastanawiając zbytnio o przyszłości, a tym bardziej co ich czeka po śmierci. Dziś niemal wszyscy każdą wolną chwilę spędzają przed telewizorem bądź komputerem. Z mediów czerpiemy obecnie nie tylko wiadomości o świecie, ale również wzorce naszych zachowań. Kieruje tym wszystkim to samo zło, które popycha ludzkość na skraj przepaści, mianując najcięższe grzechy zdobyczą cywilizacji. Ktoś powiedział, że duch współczesności pachnie już śmiercią. Obserwując wydarzenia na świecie nabieramy przekonania, że cierpliwość Boża kończy się. Wielu polityków ocenia, że świat znalazł się już na grani trzeciej wojny światowej, której skutki mogą być równie katastroficzne jak niegdyś potopu.
Powinniśmy jednak wiedzieć, że Bóg jest cierpliwy i miłosierny, że wybaczy nam każdy grzech, gdy nawrócimy się, uświadomimy sobie głębię naszego upadku i przyniesiemy skruchę. I obojętnie jak wielki jest nasz upadek pokładajmy nadzieję w Bogu, że i dla nas jest ratunek. Świadczy o tym przykład św. Marii Egipcjanki. Siedemnaście lat ciężko grzeszyła nierządem, i gdy niewidzialna Boża ręka uniemożliwiła jej wejście do Świątyni Grobu Pańskiego, usłyszała głos aby udała się na pustynię za Jordan. Tam zmazała swoje grzechy i osiągnęła stan, który pozwalał, że chodziła po wodzie jak po lądzie. Takich przykładów powrotu do Domu Ojca możemy znaleźć wiele. Potwierdza to także przypowieść o synu marnotrawnym. Są to słowa Samego Chrystusa skierowane do nas, bo wszyscy jesteśmy takimi synami. Chciałoby się życzyć aby każdy z nas zastanowił się nad swoim życiem, i obojętnie jak ciężki grzech obciąża jego sumienie, przyjął do serca słowa Ewangelii i przyniósł skruchę. Innej możliwości na pozbycie się grzechu i jego następstw, niestety, nie ma.
|