Piątek, 2024-03-29, 11:37 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Relacje międzywyznaniowe

PSEUDOCHRZEŚCIJAŃSTWO

               

Takim wyznacznikiem dziś niektórzy mianują  Europę Zachodnią. I  chociaż część mieszkańców Europy może czuć się dotknięta  takim określeniem, tym nie mniej w całości znajduje ono potwierdzenie w realiach. Wystarczy wsłuchać się w to co  przekazują nam media, co  prezentują na filmach i w Internecie aby nabrać przekonania, że niegdyś chrześcijańska Europa przeistacza się w Europę pogańską. Odbywa się to niewątpliwie na skutek potężnego oddziaływania z za oceanu. Tam bowiem ma swoją siedzibę elita rządząca światem i nakreślająca kierunki polityki i działania organizacji międzynarodowych. Od  nich płyną wytyczne co do globalizacji świata, nasadzenia w sercach i umysłach ludzi wszystkiego tego co jeszcze tak niedawno uważane było za grzech i zło, a dziś lansuje się jako dobro godne naśladowania. Burzy się dotychczasowy, sprawdzony przez wieki,  styl bycia, zamieniając go totalną demoralizacją,  ateizmem, a nawet satanizmem. Do czego to wszystko zmierza  -   odpowiedź znajdziemy w Apokalipsie  św. Jana Teologa.

Niektórzy analitycy dopatrują się przyczyn tego stanu rzeczy w upadku samego Kościoła katolickiego.  Kościół ten główną swoją uwagę koncentruje nie na duszach ludzkich i ich zbawieniu,  ale na sprawach doczesnych.  I choć liczebnie Kościół ten  zajmuje miejsce równe islamowi – to wydaje się jakby nie dopatrzył się i nie do końca zrozumiał sensu wcielenia Bogoczłowieka. I co gorsze, swoim postępowaniem doprowadził do rozłamu z Kościołem wschodnim i powstania protestantyzmu. Zmienił wiele prawd ewangelicznych zastępując je własnymi dogmatami. I gdyby na tym poprzestał, można byłoby dalej nie rozwijać tematu. Ale tak niestety nie jest. Istnieje uzasadniona potrzeba mówienia na temat tego Kościoła, szczególnie o jego relacjach  z Kościołem prawosławnym.

Relacje te od tysiąca lat, od tzw. schizmy wschodniej, a szczególnie zbrodniczej IV krucjaty, wymierzonej na unicestwienie Cesarstwa Bizantyjskiego,  charakteryzują  się  dążeniem Watykanu, do kontynuowania tej krucjaty aż do pełnego zwycięstwa,  to jest  starcia z oblicza ziemi Kościoła prawosławnego. Krucjata ta przybierała różne formy stosownie do istniejących warunków społeczno-politycznych. Najkorzystniejszy dla Watykanu czas do ekspansji na Wschód zaistniał niewątpliwie w XVI w. gdy katolicka Rzeczpospolita weszła w posiadanie Wielkiego Księstwa Litewskiego, obejmującego swoim zasięgiem tereny od Bałtyku po Morze Czarne, tereny zamieszkałe w większości przez ludność prawosławną. I na tych ogromnych terytoriach  rozegrała się  tragiczna bitwa o  rząd dusz i nie o ich zbawienie, lecz    uznanie papieża  jako głowy Kościoła. Spełniały się więc słowa Samego Chrystusa skierowane do apostołów: „Mnie gonią (prześladują) i was gnać będą”.

Aby osiągnąć swój cel Watykan przygotował całą armię misjonarzy. Utworzył specjalną kongregację do spraw wschodnich. Powołał zakon jezuitów, dewizą którego było „cel uświęca środki”. Cały  sztab  wybitnych działaczy pracował nad koncepcją  walki z prawosławiem. Kształcono specjalną kadrę duchownych, którzy mieli zastąpić księży prawosławnych. Poznawali oni  nabożeństwo prawosławne, szczególnie Liturgię, uczyli się języków, w tym języka cerkiewno-słowiańskiego.  Zapuszczali   brody, by nawet wyglądem zewnętrznym nie różnić się od duchownych prawosławnych.

Przełomowym etapem ekspansji  Watykanu na Wschód była Unia Brzeska z 1596 r.  Wystarczyło pozyskać kilku wiarołomnych biskupów prawosławnych, którzy złożyli ślubowanie na wierność papieżowi, aby Watykan mógł ogłosić, że cała cerkiew prawosławna  przeszła na katolicyzm.

Do aktywnej walki włączono Rzeczpospolitą, jej króla i cały rząd. Wyznawcy prawosławia zostali pozbawieni praw obywatelskich. Tam, gdzie nie skutkowały przekonania, stosowano przemoc, nieraz kończącą się zabójstwem. Skonfiskowano niemal wszystkie  prawosławne świątynie,  zajęto siłą klasztory  i wszelkie należące do nich dobra. Aby zmylić prosty lud, że przyjmując unię, nadal pozostają prawosławnymi, zachowano dotychczasowy wystrój wnętrz przejętych świątyń, ryt liturgiczny, szaty duchownych oraz język cerkiewno-słowiański. Jedynie,  występujący w przebraniu, księża  wspominali na Liturgii ojca świętego, czyli papieża.  Oczywiście,  ta podstępna  forma  była   etapem przejściowym i kończyła się przyznaniem dogmatów i praktyk katolickich, czyli przyjęciem katolicyzmu.  

Do walki z prawosławiem zaangażowano liczne zgromadzenia zakonne, które tworzyły gałęzie wschodnie. Należeli do nich, oprócz wspomnianych jezuitów, zmartwychwstańcy, assumpcjoniści, lazaryści, benedyktyni, redemptoryści, dominikanie, kapucyni, franciszkanie, selezjanie, tropiści, cystersi, bracia szkolni i szpitalni.  Owocem ich pracy była i jest  rozdarta Ukraina i  bratobójcze  wojny trwające  po dzień dzisiejszy. „Po czynach ich poznacie kim są naprawdę” -  głosi Ewangelia.                             

Obecnie, z racji przypadającej 420 rocznicy, temat  unii znalazł swój wyraz w wielu wystąpieniach głównie historyków prawosławnych, ukazaniu się szeregu pism i publikacji. Niewątpliwie, jedną z ważniejszych  pozycji  jest ostatnio  wydana  księga p.t. Tragiczna w skutkach Unia Brzeska 1596 r.  Chciałoby się życzyć aby nasza młodzież  zapoznała się z treścią tej księgi i uzmysłowiła sobie czym naprawdę jest rzymski katolicyzm, by tak łatwo nie zdradzała  świętego prawosławia, i jak mówią mnisi z Atosu – skazywała  swoje dusze na wieczne  potępienie.  Po przeczytaniu w/w pozycji doznałem wewnętrznego wstrząsu i uświadomiłem sobie w jak  ciężkich czasach przyszło się żyć naszym przodkom, za jaką cenę bronili swojego wyznania, swoich świątyń i swojej  tożsamości.  Świadom historii Watykanu i jego poczynań na przestrzeni wieków,  dochodzę do wniosku, (niech mi Bóg wybaczy), że zasłużył on sobie na miano jak w tytule niniejszego opracowania. Potwierdzeniem tych słów niech posłuży przytoczona wypowiedź jednego z autorów powołanej  wyżej księgi:

„Dzieje Cerkwi prawosławnej to odwieczna krzyżowa droga zmagań o zachowanie nieskazitelnej prawdy o Panu Naszym Jezusie Chrystusie, o czystości Jego nauki. Tej łaski dostąpiła ona od zarania  swego istnienia, z woli jej Twórcy  I Głowy i od tego czasu z godnością pełni swoją misję na przekór zakusom wszelkich złych mocy. Na tej drodze jej wyznawcy jako świadkowie, głosiciele i obrońcy Prawdy Bożej doświadczają bezmiaru cierpień, a ich przeszłość i dzień dzisiejszy oświetlają chwalebne czyny niezliczonych rzesz męczenników. Na pytanie, skąd się bierze to odwieczne męczeństwo Cerkwi prawosławnej, daje nam odpowiedź św. Makary, wyjaśniając, iż tam, gdzie przebywa Duch Święty, tam również nie ustaje prześladowanie. Znaczy to, że gdzie się znajduje prawda, gdzie żyje prawdziwa Cerkiew jako nosicielka Ducha Świętego, tam nieodstępnie trwa także prześladowanie, zło. Złu bowiem jest właściwe to, że nieustannie usiłuje wyeliminować Ducha Świętego z życia człowieka. Tej prawdy dowodzą dzieje walki Cerkwi prawosławnej ze złem, które przybrało w przeszłości postać rozłamu w chrześcijaństwie, a następnie przeobraziło się w nieustające dążenie Kościoła zachodniego do zdominowania powszechnego ruchu chrześcijańskiego i narzucenia mu swych niezgodnych z nauczaniem Kościoła wschodniego interpretacji nauki Chrystusowej jako prawd objawionych. Celem Kościoła zachodniego jest sprowadzenie chrześcijaństwa „do jednego stada pod jednym pasterzem rzymskim” . Nie przypadkowo więc do tak zwanej unii i wszystkiego, co się z nią łączy, prawdziwi chrześcijanie odnoszą się z nadzwyczajną czujnością, niedowierzaniem i zwątpieniem. Ta postawa głębokiej nieufności  wypływa nie tyle z wiedzy, tradycji, nawet nie z zakodowanej już w genach większości prawosławnych przemożnej niechęci do unii, ile przede wszystkim stąd, że taka jest wola nieustannie czuwającego Ducha Świętego. To bowiem Duch Święty nie pozwala wyznawcom prawosławia zaakceptować unii. Właśnie tę duchową niechęć, niedowierzanie, nieprzychylność, czy wręcz wrogość unii jako przejawów zakusu szatana włożył w nasze serca sam Pan Bóg”.

A oto jeszcze inny cytat z  tej księgi:

Nawet stalinowskie represje, skutkujące wymordowaniem milionów ludzi ze względów politycznych lub ideologicznych postrzegano jako zjawisko sprzyjające przyszłej ekspansji. Prałat Feliks de Ville pisał: „Liczne są znaki na niebie i na ziemi, że bolszewizm kończy się w krwawych wzajemnych morderstwach czerwonych katów.  Teren misyjny o tyle będzie tam wśród 150 milionów Rosjan podatniejszy, im więcej zroszony krwią odkupienia milionów męczenników. Nawrócenie Rosji w dużej mierze będzie zależało od nas, Polaków”.

„Godzina zmiłowania Pańskiego, pojednania i powrotu do jedności katolickiej zdaje się już wybiła na zegarze dziejowym nieszczęśliwej Rosji. Lada dzień Opatrzność Boża może otworzyć wrota do tej bogatej winnicy i na te bezkresne pola pracy misyjnej, gdzie będzie „żniwo obfite byleby tylko nie zabrakło odpowiednio do tego żniwa  przygotowanych pracowników misjonarzy”.

W odpowiedzi Nuncjatura Papieska w Warszawie skierowała do polskich biskupów okólnik, w którym czytamy: Czcigodni Księża Biskupi zechcą pobudzać i wspierać powołania kapłańskie dla apostolatu w Rosji i proponować następnie wysłanie do Rzymu młodych ludzi, co do których można mieć uzasadnioną nadzieję, że w zupełności odpowiedzą tak wielkiemu i tak ważnemu zadaniu.

Jak widzimy, na pogorzeliskach  tysięcy  zburzonych świątyń, na krwi męczenników za wiarę (tylko w dwutysięcznym roku zaliczono do grona świętych ponad tysiąc osób) Watykan zamierzał zbudować swoje imperium. Zwykle ludzie pomagają sobie wzajemnie, tym bardziej ofiarom różnych klęsk i nieszczęść. Tu Watykan oczekiwał aż Rosja dostatecznie się wykrwawi,  aby tam na gruzach krzewić katolicyzm. Nie przypuszczał, że komunizm będzie tam triumfował  ponad 70 lat, a Cerkiew zacznie się odradzać, stosownie do słów Chrystusa, że nawet „wrota piekielne jej nie pokonają”.  Dlatego efekty misji Watykanu okazały się znikome. Pomimo to wysiłki ekspansji na Wschód są kontynuowane po dzień dzisiejszy. Wielkim zwolennikiem misji katolickiej na terenie Rosji był papież Jan Paweł II. To on, pod koniec swojego pontyfikatu, zdążył jeszcze powołać na kanonicznych terytoriach Rosji diecezje katolickie, przekreślając tym samym  szansę spotkania z patriarchą Aleksym II.  Do spotkania jednak doszło na Kubie, ale innych już zwierzchników obu Kościołów. I tu skończyło się jedynie na kurtuazji.

I na zakończenie rozważań o odwiecznej ekspansji Kościoła katolickiego, należałoby wspomnieć jeszcze tragiczne lata  trzydzieste ub.w. Katolicyzm jeszcze raz pokazał swoje prawdziwe oblicze. Przy użyciu wojska i policji przystąpiono do burzenia prawosławnych świątyń.  W wyniku tej akcji Kościół prawosławny w Polsce utracił ponad 500 obiektów sakralnych. Niepowetowaną stratą było zburzenie soboru katedralnego na placu  Saskim w Warszawie, świątyni nie mającej sobie równych w całej Europie. Burzenie cerkwi było zjawiskiem nie notowanym w historii chrześcijaństwa.  Nie czynili tego nawet mahometanie.

Kontynuacją tego marszu wobec prawosławia była również „Akcja Wisła”. Setki tysięcy prawosławnych Łemków i Ukraińców przesiedlono na  ziemie odzyskane, rozrzucając ich jak śmieci po opuszczonych przez Niemców wsiach, dbając aby nie tworzyli  skupisk wyznaniowych. Pozostawione zabytkowe cerkwie w większości  zamieniono na kościoły katolickie.

Nie ulega wątpliwości, że  zarówno akcja  burzenia cerkwi  jak i  wysiedlania  ludności prawosławnej,  mogły być dokonane  bez wiedzy i przyzwolenia Watykanu. Być może twórcom tych akcji, podobnie jak grabieżcom Konstantynopola, papież w nagrodę udzielił rozgrzeszenia. 

 

 

           

Kategoria: Relacje międzywyznaniowe | Dodał: pielgrzym (2017-03-04)
Odsłon: 1315