Wtorek, 2024-04-23, 10:31 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Relacje międzywyznaniowe

PLAN WATYKANU POŁĄCZENIA KOŚCIOŁÓW

                       

Na stronie internetowej - Pravoslavie.Ru znajduje się artykuł archimandryty Jerzego Kapsanisa – znanego greckiego teologa i działacza cerkiewnego, poświecony poruszonej w tytule sprawie. W związku z tym, że Cerkiew Prawosławna w Polsce aktywnie uczestniczy w pracach Polskiej Rady Ekumenicznej, wydaje się celowym zapoznanie się ze stanowiskiem w tych sprawach Greckiej Cerkwi Prawosławnej.

Pojawienie się w niektórych kręgach Cerkwi Prawosławnej pozytywnych ocen relacji z papieżem  powodowałoby  znacznie mniej zatroskania  wśród nieobojętnych na te sprawy prawosławnych, gdyby można było zaobserwować jakiekolwiek zmiany w polityce Watykanu. Unia jednak nabiera przyspieszenia, prymat i nieomylność papieża są akcentowane przy każdej okazji, a dyplomacja watykańska czyni wszystko co może, aby współdziałać połączeniu się z prawosławnymi na bazie postanowień soborów Florenckiego i Watykańskiego II, wzywających prawosławnych braci „schizmatyków” do powrotu  na łono „prawdziwego” Kościoła katolickiego. Papizm, uwzględniający nie tylko postanowienia siedmiu Soborów Powszechnych jedynego wówczas Kościoła przed „schizmą”, lecz przede wszystkim związany  postanowieniami czternastu własnych Soborów „powszechnych”, nie może poszukiwać innej drogi do połączenia z prawosławnymi jak tylko ich „powrót”. Tak w postanowieniach II Soboru Watykańskiego, bez względu na niektóre nieznaczące gesty Watykanu w stronę prawosławnych, dogmaty o prymacie i nieomylności papieży w niczym się nie ograniczają i nie są pomijane  milczeniem, lecz przeciwnie – przydaje  się  im  jeszcze  większe  znaczenie  w porównaniu z postanowieniami     I Soboru Watykańskiego.

„II Sobór Watykański   podniósł  autorytet papieży  do takiego stopnia, że niektórzy jego triumfujący wielbiciele  dawali na Soborze  do zrozumienia, że głową Kościoła jest już nie Chrystus lecz Piotr, a poprzez  Piotra  i  papież”.  Jeśli chodzi o zmiany poglądów Kościoła Rzymsko-katolickiego, to należy mieć na względzie, że „sprawa dotyczy wyłącznie zewnętrznej polityki i społecznej wizji Kościoła rzymskiego, a nie wewnętrznej reformy jej nauki”.

Nawet sami papieże rzymscy od czasu do czasu potwierdzają zdecydowaną gotowość bronić swoich dogmatów. Tak papież Paweł VI w swojej pierwszej po wyborach encyklice  „Ecclesi amsuam” ( z 6 sierpnia 1965 r.) ogłosił: „Mylą się ci, którzy sądzą, że my rezygnujemy ze swoich przywilejów, danych nam przez apostoła Piotra”. I papież Jan Paweł II  w encyklice „Lumen Orientalis” (z 25 marca 1995 r.) potwierdza to samo: „Każde omówienie możliwości połączenia Kościołów zakłada bezdyskusyjne przyznanie  prymatu papieża, który jest ustanowiony  przez Boga, jako „wiecznego”, widzialnego pierwszeństwa papieża i podstawy jedności”.

Tak więc nie warto mieć aluzji o możliwości osiągnięcia porozumienia pomiędzy Rzymsko-katolickim i Prawosławnym Kościołami na bazie nie zmodernizowanej, lecz apostolskiej wiary, tej którą zachowała do dziś Cerkiew Prawosławna.

Każdy, kto wnikliwie przeanalizuje etapy stosunków prawosławnych i rzymskich-katolików, zauważy że Watykan posiada plan, który będzie sukcesywnie wdrażany, aż do czasu gdy nastąpi „zjednoczenie”. O planie Watykanu realizacji połączenia prawosławnych z katolikami profesor Jan Karmiris pisał: „Papież Paweł VI i bliscy jemu teolodzy katoliccy wypracowali doskonale przemyślany szeroki program rzymsko-centrycznego ekumenizmu”, bliskiego łacińskiej eklezjologii”. Metropolita Perysteryoński Chryzostom precyzuje, o jakim zjednoczeniu jest mowa: „Bracia katolicy, bezpośrednio bądź pośrednio dają do zrozumienia, że Cerkiew Prawosławna  może połączyć się z Rzymsko-katolickim Kościołem drogą konsolidacji, podobnej i równoległej do procesów, które istnieją między nim a unitami”.  Znany grecki teolog  ojciec Jan Romanidis opowiadał o zaufanej rozmowie z biskupem katolickim, który wyjawił mu plan Watykanu, zgodnie z którym zjednoczenie Kościołów nastąpi  nie odgórnie (to jest nie po przez biskupów, teologów i dialogu między nimi), a z dołu – za pośrednictwem tak zwanego ekumenizmu narodowego. Dla realizacji rzymsko-centrycznego planu połączenia już zostały podjęte następujące działania:

1.    Zdjęcie anatem 1054 roku, lecz nie rezygnacja ze spornych pozycji    dogmatycznych.

2.    Wymiana wizyt hierarchii kościelnej i przekazanie przez Watykan świętych relikwii i obrazów. W ten sposób powstaje wrażenie, że Watykanem jest pozytywnie ustosunkowany do Prawosławia.

3.    Rozpoczęcie dialogu teologicznego. Jego celem będzie wzajemne uznanie sakramentu kapłaństwa i sukcesji apostolskiej, w końcowym rezultacie uznanie  Kościołów jako „sióstr”.

4.    Nie patrząc na przerwanie międzykościelnego dialogu w związku z problemem unickim (Baltimor, 2000) został on  wznowiony bez rozwiązania problemu unii. (Ponadto unici uczestniczyli w dialogu z prawosławnymi jako pełnowartościowi uczestnicy dialogu). Wygląda na to, że choć unia jako metoda zjednoczenia słownie jest negowana, w rzeczywistości  upatrywana jest przez katolików jako jedyna droga ku jedności (stosownie do postanowień II Soboru Watykańskiego).

Dzisiejszy papież,  Benedykt XVI, w liście do unickiego arcybiskupa Ukrainy  Lubomira Chuzara pozdrawiał  walkę unitów za zachowanie swojej odmienności i niezależności: „Kościół greko-katolicki, znajdujący się w pełnowartościowym kontakcie z następcą apostoła Piotra, ma podwójne zadanie, zachowanie wschodniej tradycji w ramach Kościoła katolickiego i współdziałanie na rzecz zbliżenia dwóch tradycji, zaświadczając, że one nie tylko są sobie bliskie, ale również stanowią głęboką jedność w swojej różnorodności”. W Efezie ten sam papież ponownie wystąpił w obronie unii, która  jego zdaniem „jest najlepszą drogą do jedności Kościoła”.

Ta sytuacja, w której papizm założył unickie „kościoły” na kanonicznych terytoriach wszystkich starożytnych Kościołów Wschodu, świadczy o zachowaniu kursu na unię jako na sposób i wzorzec „zjednoczenia” i powrotu prawosławnych i innych chrześcijan Wschodu na łono Rzymu.

5.    Wypracowanie, demonstracja i wsparcie nowych teorii, zgodnie z którymi   dogmaty o Filioque, prymacie i nieomylności papieża traktowane są przez rzymskich katolików w taki sposób, że staną się „akceptowalnymi” dla prawosławnych. Około 40 lat temu uczestniczyłem w zebraniu prawosławnych teologów w Atenach. Na spotkanie to był zaproszony znany duchowny Kościoła Rzymsko-katolickiego Pier Dibre. Wtedy powiedział nam: „Sformułujemy dogmat o prymacie papieża w  taki sposób, że wy go przyjmiecie”. Ja zauważyłem, że  ważne jest nie sformułowanie, lecz  istota. My nigdy nie przyjmiemy dogmatu o prymacie  w takim sensie, w jakim rozumie go papież rzymski.

6.    Przeprowadzenie wspólnych prawosławno – katolickich konferencji teologicznych, propagujących jak gdyby prawosławną duchowość i wprowadzających ideę dążenia do jedności, bez względu na wszystkie różnice dogmatyczne.

Dotychczas większość prawosławnych teologów uważało, że pomiędzy Prawosławiem i Katolicyzmem istnieją określone rozbieżności dogmatyczne, bez rozwiązania których żadnego połączenia być nie może. Obecnie nawet niektórzy prawosławni zaczęli mówić, że u nas ta sama wiara, taka sama tradycja i istnieją określone założenia, przy których możemy uznać prymat papieża.

W tym miejscu, przede wszystkim,  chciałoby się podkreślić: Prawosławna Cerkiew nigdy nie uznawała, że po schizmie u prawosławnych i katolików pozostała ta sama wiara i taka sama tradycja. Świadczą o tym wielcy hierarchowie i  ojcowie Kościoła, jak np. święty Grzegorz Palama, św. Marek Efeski, św. Milecjusz  Pigas, św. Nikodem ze św. Góry, św. Nektariusz Egiński, Dosyfeusz Jerozolimski i wielu   innych. Świadczą o tym również soborowe postanowienia patriarchów prawosławnych  z 1848, 1868, 1895 r. Nawet prosty prawosławny lud, pomimo  okupacji tureckiej i systematycznej łacińskiej propagandy, a także okresowych nacisków unii, nie zdradził swojej wiary, pozostając wiernym dogmatom swojej Cerkwi.

Przygotowywane połączenie, które już od dziesięcioleci szczegółowo rozpracowuje   Watykan, nie będzie przyjęte większością prawosławnych,  a doprowadzi wyłącznie do podziału (raskoła),  ponieważ jako płaszczyznę tego połączenia planuje się uważać - nie rozwiązanie rozbieżności dogmatycznych, nie rezygnacja katolików z dogmatów heretyckich (Filioque, prymat papieża itp.) lecz ich nowe traktowanie.              

Rzecz jasna, nasze społeczeństwo, odurzone ideą globalizacji i „nowego porządku światowego” nie posiada niestety wyczucia duchowego tych prawosławnych, którzy nie przyjęli niegdyś Unii Florenckiej.  Ale  i dzisiaj  dostatecznie dużo jest świadomych prawosławnych, którzy wystąpią przeciwko jakiejkolwiek próbie połączenia, dokonywanego nie na bazie prawdy, przechowywanej w Prawosławiu. Niepokój u wielu prawosławnych, który wywołują wydarzenia ostatnich lat dowodzi, że świadomość prawosławna jest nadal żywa. 

Tak więc ci, którzy dzisiaj dążą do zjednoczenia, powinni się zastanowić, czy - zamiast usunięcia rozbieżności, nie doprowadzą do rozłamu (raskoła) w Cerkwi Prawosławnej.

 

P.S. Mamy nadzieję, że nasi  hierarchowie, reprezentujący Cerkiew Prawosławną w Polsce  na rozmowach ekumenicznych z katolikami są świadomi  tej kreciej polityki Watykanu i powinni jak najszybciej z tych rozmów się wycofać.  Nie powinno się stwarzać pozorów, a jednocześnie podstawy dla naszych wiernych by sądzili,  że połączenie  nastąpi niebawem,  że mamy „taką samą wiarę, takie same tradycje”.  To,  że wierzymy  w  tego  samego  Boga  -  katolicy już mówią nam od dawna.      My im na to:           Mahometanie i  Żydzi mówią analogicznie.
  
 W artykule „Plan Watykanu połączenia Kościołów” poruszona była sprawa unii międzykościelnej. Myślę, że z pożytkiem, głównie dla młodego pokolenia, będzie wyjaśnienie co w istocie kryje się za tym modnym dziś określeniem. (Tekst zapożyczony z „Papiestwa wczoraj i dziś” wyd. w Grecji).
Unia jest przebiegłym modelem religijno-politycznym, który został wymyślony przez papiestwo w celu podporządkowania chrześcijan Wschodu papieskiej dominacji. Zgodnie z tym modelem, po przez wyrwanie wiernych z łona Cerkwi Prawosławnej, są tworzone nowe wspólnoty „kościelne”, które utrzymują wprawdzie zewnętrznie swój prawosławny obrządek kościelny (szaty duchownych, ryt liturgiczny, architektura świątyń, ikonografia i inne), uznając jednakże papieża i wspominając jego imię w czasie swoich nabożeństw kościelnych. W ten sposób powstają unici, którzy w rzeczywistości są papistami - gdyż pośrednio akceptują wszystkie papieskie dogmaty - noszą jednak maski prawosławnych, aby zwieść prostych wiernych i ich przekonać, że możliwe jest zjednoczenie bez wyrzeczenia się prawosławia.
Unia, jako idea, narodziła się w XIII w. ale oficjalnie zaczęła działać trzy wieki później. W celu jej jak najbardziej systematycznej aktywizacji, w 1622 r. została włączona do słynnej Kongregacji Krzewienia Wiary (Propaganda Fidei), pierwszego w historii ludzkości mechanizmu ideologicznej propagandy i metodycznego „prania mózgów” mas.
Nadzór i promocja unii zostały powierzone jezuitom. Ci, wierni swojej dewizie „cel uświęca środki”, trudzili się z niezmordowanym uporem, rozwijając przysłowiową z powodu swej podstępności aktywność: wykorzystywali ubóstwo ogromnie doświadczonej ludności prawosławnej i prowadzili działalność charytatywną, wywoływali konflikty i fanatyzm, przeciągali na swoją stronę niezadowolonych lub ambitnych duchownych, podkupywali sumienia i in. Przytaczamy jedynie dwa przykłady zaplanowanych działań unickich:
a) W 1577 r. powołano w Rzymie Greckie Kolegium świętego Atanazego w celu zapewnienia wyższego wykształcenia zniewolonym młodym Grekom. Absolwenci kolegium deklarowali podporządkowanie się papieżowi, a następnie trudzili się w okupowanej przez Turków Grecji nad poddaniem unii swoich współobywateli.
b) W 1596 r. (Sobór w Brześciu), dzięki ogromnemu wpływowi jezuitów, król Polski przemocą narzucił unię prawosławnym obywatelom obecnej Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Miliony prawosławnych stały się wtedy unitami, podczas gdy ci, którzy tego odmówili, zostali poddani niespotykanym dotychczas prześladowaniom. Unicki sobór brzeski stał się dla prawosławnych zalążkiem nieopisanych nieszczęść, które na wielu terenach ciągną się aż po dzień dzisiejszy (Ukraina, Czechy i Słowacja, Rumunia, Środkowy Wschód i In.).
Unia została przez papiestwo zaprezentowana jako model zjednoczenia chrześcijan; ludy prawosławne, jednakże, które poznały jej prawdziwe oblicze, odtrąciły ją z obrzydzeniem, a solidarna Cerkiew Prawosławna odrzuciła ja z następujących dwóch powodów:
a) Istnienie „Kościołów” unickich jest eklezjologicznie nieusprawiedliwione, gdyż, będąc w rzeczywistości częścią papieskiego „Kościoła”, pragną jawić się jako partykularne Kościoły Wschodnie.
b) Chodzi tu o perfidną i nieuczciwą metodę prozelityzmu, która jest koniem trojańskim w łonie prawosławia w celu jego opanowania. Dlatego też patriarszy list okólny z 1838 r. określił unię „metodą skrytą i narzędziem piekielnym”, a unitów „wilkami w owczej skórze, podstępnych i szalbierczych”.
Watykan z uporem nadal, również obecnie, wspiera unię. A to dlatego, że unia okazuje się być najłatwiejszym i najskuteczniejszym sposobem prozelityzmu wśród prawosławnych. Daje też papiestwu fałszywe poczucie powszechności, gdyż zawiera w swym łonie chrześcijan na Wschodzie i na Zachodzie, którzy posługują się rytem prawosławnym lub łacińskim. Ponadto, ułatwia politykę międzynarodową Watykanu i promuje jego cele polityczno-ekonomiczne.
Na koniec, unici - z uwagi na to, że są determinująco zdominowani przez kompleks janczarów - śmiertelnie nienawidzą swoich byłych współwyznawców i okazują się być najbardziej fanatycznymi stronnikami papieskiej instytucji. A tego właśnie, szczególnie dzisiaj, papież potrzebuje.

        

     

  

Kategoria: Relacje międzywyznaniowe | Dodał: pielgrzym (2009-10-27)
Odsłon: 3635