Niedziela, 2024-04-28, 8:26 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Inne

WOJNA HYBRYDOWA

Takim mianem władze polskie określają aktualną sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Od kilku miesięcy naszą granicę usiłują nielegalnie przekroczyć imigranci ze wschodu. Są to głównie obywatele Syrii i Iraku, w tym Kurdowie. W większości są to młodzi ludzie poszukujący azylu nie w Polsce lecz w Niemczech. Informacja o otwarciu granicy niemieckiej dla imigrantów sprowokowała lawinę przybyszów zarówno z Azji jak i z Afryki.

Dotychczasowe główne szlaki emigracyjne prowadziły przez Morze Śródziemne. Z Małej Azji imigranci przedostawali się przez grecką wyspę Lesbos. Od kilku miesięcy istnieje nowy szlak - przez Białoruś. Początkowo przy granicy z Białorusią pojawiały się małe grupki imigrantów, w tym całe rodziny z dziećmi. Granica nasza nie miała jeszcze zasieków i część imigrantów przedostawała się bez większych problemów na tereny Polski. Co sprytniejsi docierali nawet w Niemiec. Reszta była zatrzymywana przez Straż Graniczną i wysyłana z powrotem na Białoruś.

Aby zapobiec masowemu przekroczeniu naszej granicy władze skierowały tam wojsko polskie. Przystąpiono do budowy zasieków ze specjalnego drutu kolczastego. W niezależnych mediach pojawiły się informacje o bezduszności naszych służb wobec dzieci i ich matek, które po kilku dniach błądzenia po naszych lasach, były wywożone z powrotem na Białoruś. Aby nie dopuścić do spadku notowań rządzących, postanowiono wprowadzić w pasie przygranicznym stan wyjątkowy. Tym samym odcięto dostęp dziennikarzom i służbom pomocy humanitarnej. Wzdłuż granicy, oprócz zapory z drutu kolczastego, utworzył się żywy mur z oddziałów wojska i Straży Granicznej. Tysiące żołnierzy od kilku miesięcy stoją tam w dzień i w nocy, w deszczu i chłodzie, pilnując wschodniej granicy Unii Europejskiej i NATO przed inwazją „terrorystów islamskich”. Tak ich określali nasi ministrowie M. Kamiński, a nawet sam Premier Morawiecki.

A imigrantów ciągle przybywało. Koczowali w lasach przy granicy z Polską usiłując w jakiś sposób ją przekroczyć. Palili w lesie ogniska. Żywność dostarczały organizacje charytatywne z Białorusi. Przy próbach siłowego przekroczenia granicy wojsko i Straż Graniczna użyły armatek wodnych oraz granatek dymnych. W końcu władze białoruskie udostępniły imigrantom puste magazyny w rejonie Grodna. Znalazło tam schronienie kilka tysięcy osób. Pomimo to próby przekroczenia granicy, szczególnie w nocy, trwają nadal. Ci, którym udało się przekroczyć granicę znaleźli się jak w matni. Kryją się w lasach z dala od siedzib ludzkich, bez wody i pożywienia. Kilkunastu już zmarło z wycieńczenia i chłodu. Miejscowa ludność Podlasia czyni wszystko aby jakoś pomóc tym ludziom. W wielu miastach w kraju zaczęto zbierać żywność i ciepłą odzież, dla ratowania ludzi, de facto, skazanych na śmierć głodową. Większość z nich jednak wyłapuje Straż Graniczna i odsyła na stronę białoruską. Za pomoc imigrantom w przedostaniu się do granicy niemieckiej grożą sankcje karne. Jest początek grudnia. Robi się zimno, pada deszcz i śnieg. W takich warunkach w naszych lasach koczują i umierają ludzie. Są opinie, że na wiosnę będziemy znajdować w lasach ich ciała.

Winą za sytuację na granicy polsko-białoruskiej władze polskie obarczają prezydenta Łukaszenkę, który w ten sposób mści się na Polakach za aktywne wspieranie opozycji białoruskiej i próbie obalenia rządu Białorusi. Nazywają to wojną hybrydową. Media rządowe podają, że Łukaszenka przywozi imigrantów z Bliskiego Wschodu, usiłując stworzyć dla nich korytarz do Europy. Posiada ciche przyzwolenie na to Prezydenta Putina. Taka oficjalna informacja krąży w mediach, jako wiarygodna. Ale tylko do czasu.

Ostatnio media niezależne wyemitowały prawdę o emigrantach ze wschodu. Dla kilku dziennikarzy udało się dostać do specjalnych biur „turystycznych” w Stambule. Jest ich ponoć cała sieć. Istnieją już od dawna. Dotychczas przemycali imigrantów do Europy głównie przez wyspy greckie, a ostatnio odkryli szlak lądowy przez Białoruś. Na początku lata 2021 wysłali małą grupę dla przetestowania. Gdy uciekinierzy potwierdzili dotarcie do Niemiec, przystąpiono do kierowania tym szlakiem głównie młodzieży. Klientów nie brakuje, gdyż w Turcji koczuje pod namiotami setki tysięcy uciekinierów z Syrii i Iraku. Prezydent Turcji Erdogan otrzymuje z Unii Europejskiej miliony Euro aby nie dopuścić tej lawiny do Europy. Pomimo to część z nich załatwia w w/w biurach wszystkie formalności związane w wyjazdem, z gwarancją przedostania się do Niemiec przez Białoruś. Co ich dalej czeka - nie zdają sobie sprawy. Być może analogiczne biura istnieją także w Iraku.

Wydaje się, że Białoruś, w tym pędzie imigrantów na Zachód, nie jest bez winy. Konsulaty białoruskie na Bliskim Wschodzie masowo wydawały wizy turystyczne. A wystarczyłoby wstrzymać wydawanie wiz i sprawa by się zakończyła. Władze Iraku, widząc co się dzieje na granicy z Polską, wystąpiły o zamknięcie białoruskich konsulatów w Bagdadzie i Erbilu.

Ponad tysiąc osób, szczególnie kobiet i dzieci, po nieudanych próbach dotarcia do europejskiego raju, powróciło już na Bliski Wschód. Na Białorusi pozostają jeszcze tysiące w nadziei chyba na cud. Innej drogi do Europy nie ma. Być może zima i głód spowodują odwrót tej lawiny. Okazuje się, że wielu z nich nie ma już do czego wracać. Na koszty wyjazdu sprzedali wszystko czym dysponowali. A koszty ich podróży do Europy to kilka tysięcy Euro czy dolarów. Stąd w desperacji rzucają na granicy w wojsko kamieniami. Z drugiej strony przybysze z Bliskiego Wschodu nie są na Białorusi proszonymi gośćmi, stąd skarżą się, że są tam bici i przepychani na granicę.

W konkluzji zastanówmy się dlaczego tak się dzieje. Na Bliskim Wschodzie, a konkretnie w Iraku, mieszkałem kilka lat. Pomimo iż ciągle trwała wojna z Iranem pracowało tam tysiące obcokrajowców, w tym Polacy. Szacuje się, że w przeciągu kilkunastu lat przez Irak przewinęło się ok. 40 tysięcy Polaków. Irak, Libia czy Syria, dysponujące ogromnymi złożami ropy naftowej, przy wsparciu firm zagranicznych, osiągnęły stosunkowo wysoki poziom rozwoju gospodarczego. Ale zawistna inwazja z za oceanu zniszczyła te kraje. Jeszcze nie tak dawno w mediach pokazywano osiedla uciekinierów z Iraku czy Syrii. Po horyzont sięgały osady z namiotów w Jordanii, Libanie czy Turcji. A zimy też tam bywają z mrozem i śniegiem. Podejrzewam, że taki stan trwa po dzień dzisiejszy. Czym ci ludzie zawinili, że pozbawiono ich podstawowych warunków do życia. Amerykanów to nie obchodzi.

Dzisiaj Polacy bezdusznie wyrzucają przedstawicieli tych narodów jak najgorszą kategorię podludzi od swoich granic, naruszając tym samym nie tylko moralne zasady pomocy bliźniemu, ale łamiąc też prawo europejskie. W Gazecie Wyborczej z soboty 4.12 na ten temat padły takie słowa, wypowiedziane przez profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego: „Dziś, gdy w lasach i na łąkach, umierają z głodu, chłodu i wycieńczenia uchodźcy z Bliskiego Wschodu wraz z dziećmi – nasi przywódcy polityczni i duchowni zachowują, i to w najlepszym razie, kamienne katolickie oblicza”. A warto wiedzieć, że władze polskie popierały amerykańskie poczynania na Bliskim Wschodzie i wysłali tam swój kontyngent. Do dziś w bazach amerykańskich w Bagdadzie czy Kurdystanie pełnią wasalską służbę polscy żołnierze! Zapomnieliśmy jak jeszcze nie dawno wielu z nas, w poszukiwaniu lepszego jutra, znalazło się na Zachodzie. Media nie informowały, że z Polakami postępowano analogicznie jak my w z Arabami. Widocznie nam do Zachodu jest dalej niż imigrantom z Białorusi do raju europejskiego.

Sytuacja na naszej wschodniej granicy pozostaje bez zmian. Nadal stoją tam szeregi wojska i Straży Granicznej. Ostatnio odwiedził ich Premier z pocieszeniem, że niebawem rozpocznie się budowę muru na granicy. Przygraniczne miejscowości jak np. Białowieża, są pełne wojska. Mieszkańcy mówią, że czują się jak w czasie wojny. Niszczeje infrastruktura oraz niegdyś luksusowe hotele. Dziś koczują tam zziębnięci żołnierze. Wygląda na to, że taka sytuacja nie ulegnie zmianie w najbliższym czasie. Dla wzmocnienia ochrony granicy szykują się oddziały Wojsk Obrony Terytorialnej.

To co dzieje się na naszej granicy niewątpliwie jest rezultatem wschodniej polityki naszych władz. Do niedawna granica z Białorusią była jedną ze spokojniejszych. Nie było tam zasieków z drutu kolczastego i nie stały tam nasze wojska. Swobodnie przekraczały granicę dzikie zwierzęta leśne. Wszystko się zmieniło po naszym oficjalnym poparciu opozycji na Białorusi, wywołanej sfałszowaniem wyborów prezydenckich. Zaangażowanie naszych władz w sprawy Białorusi i wspieranie opozycji, zmierzającej do odsunięcia od władzy prezydenta Łukaszenki, stało się przyczyną zemsty wobec Polski i Polaków. Cierpią z tego powodu tysiące naszych żołnierzy, cierpią mieszkańcy strefy przygranicznej. Cierpią nie świadomi swego losu przybysze ze wschodu. W miliony rosną koszty tej „imprezy”. Za chwilę zbudujemy, długi na setki kilometrów, mur graniczny. Władze nie ukrywają, że inwestycja ta pociągnie za sobą wydatki rzędu 1,6 mld złotych. Nie byłoby ani tych wydatków, ani naszych żołnierzy na granicy, gdyby nasza polityka wschodnia była bardziej rozsądna, pokojowa.

Kategoria: Inne | Dodał: pielgrzym (2021-12-16)
Odsłon: 178