Piątek, 2024-04-19, 4:44 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Inne

UPADEK GOSPODARKI POLSKIEJ
 Produkcja przemysłowa spada, zakłady ograniczają produkcję. Warto zdawać sobie sprawę, że wiele problemów naszej gospodarki wynika z błędów i zaniedbań po 1989 r.
 
Nie ulega wątpliwości, że po roku 1989 możemy mówić o zjawisku postępującej deindustrializacji kraju. Według różnych szacunków przez ponad 20 lat, jakie minęły od zmiany ustroju, przestało istnieć około 50 procent dużych zakładów przemysłowych, które zbudowano w poprzednim systemie.
A może nasze zakłady były po prostu przestarzałe i niedostosowane do rywalizacji na wolnym rynku?
 
Najważniejszą przyczyną kłopotów było to, że polski przemysł nie był przygotowany do terapii szokowej zastosowanej przez Balcerowicza, polegającej na zbyt szybkim otwarciu naszego rynku dla zagranicznych firm. Przemysł lekki chociaż nie był przestarzały, a wiele fabryk miało zachodni park maszynowy, upadł, gdy załamał się rynek wschodni. Stało się tak nie tylko z powodu kryzysu w Rosji, ale przede wszystkim dlatego, że w kontaktach z krajami dawnego ZSRR popełniliśmy wiele błędów, zwłaszcza w kwestii wzajemnych rozliczeń. To, co jeszcze zostało, zlikwidowano w kolejnych latach i przemysł lekki w pewnym momencie właściwie przestał istnieć.
 
Władza często wymuszała prywatyzację przez upadłość.
 
W wielu miastach powstały „mafie” syndyków. W Warszawie też była taka grupa, na jej czele stał sędzia z sądu gospodarczego, który doprowadził do upadku bardzo wielu przedsiębiorstw na Woli. Dobrym przykładem są tu Zakłady Radiowe im. Kasprzaka. jak większość państwowych przedsiębiorstw Kasprzak miał kłopoty finansowe, ale gdy zaczął już z nich wychodzić, ułożył się z głównymi wierzycielami. Wówczas syndyk jednego z najmniejszych wierzycieli wystąpił z wnioskiem o upadłość, a wspomniany sędzia ją orzekł. Wprowadził do zakładów syndyka, który wbrew zapewnieniom szybko doprowadził do likwidacji przedsiębiorstwa, łącznie z tzw. produkcja specjalną na potrzeby wojska.
 
Czy to nie jest dziwne, że procentowo najwięcej państwowych przedsiębiorstw upadło w branży elektronicznej, która przecież zalicza się do tzw. wysokich technologii.
 
W PRL zbudowano 95 zakładów przemysłu elektronicznego, z których po 1989 r. zlikwidowano 84 ! W tym trzy największe zakłady elektroniki użytkowej i sprzętu telekomunikacyjnego, które należały do największych w Europie. W tej branży mieliśmy też do czynienie z tzw. wrogimi przejęciami. Wrocławskie Elwro było jednym z głównych producentów komputerów w RWPG, które w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku były całkiem nowoczesne. Zakłady kupił Siemens, a po jakimś czasie zlikwidował produkcję i przekształcił w centrum dystrybucji, co wiązało się ze zwolnieniem wielu pracowników. Ten sam Siemens kupił w stolicy Zakłady Wytwórcze Urządzeń Telefonicznych, na owe czasy duże i nowoczesne przedsiębiorstwo. Tak jak i w przypadku Elwro zlikwidowano produkcję i stworzono centrum dystrybucji.
 
Zlikwidowano produkcję, gdyż Siemens produkował nowocześniejsze urządzenia.
Po pierwsze – rząd sprzedając zakłady, powinien to przewidzieć, a po drugie - oba wymienione przedsiębiorstwa dysponowały doświadczoną dobrą kadrą, która bez trudu potrafiłaby się przestawić na produkcję wysokiej technologii. Czescy inżynierowie ze Skody pokazali, że nie są gorsi od kolegów z Volkswagena.
 
Przejęcia państwowych zakładów były udziałem także polskich prywatnych firm.
 
Najlepszym przykładem są Zakłady w Ożarowie (wykupione przez Tele-Fonikę), które przez lata były dostawcą kabli dla Telekomunikacji polskiej. Ktoś jednak postanowił sprzedać TP SA francuskiej państwowej spółce (France Telecom), która na dodatek była wówczas w złej kondycji. Francuzi przestali kupować kable w zakładach pana Ciupała i zaczęli je sprowadzać od siebie. Ożarów zbankrutował. Że można było inaczej prywatyzować polskie firmy, najlepiej widać na przykładzie przemysłu lotniczego, który także był zagrożony upadkiem. Na szczęście, zakłady w Mielcu kupił amerykański koncern Sikorsky, a Świdnik włosko-brytyjska Agusta Westland. Uratowano także produkujące silniki lotnicze duże zakłady w Rzeszowie, które kupili Amerykanie.
 
Na nasz model prywatyzacji ogromny wpływ miały zagraniczne firmy doradcze nazywane przed dwudziestu laty brygadami Marriotta (większość zagranicznych ekspertów mieszkała wówczas w tym hotelu).
 
 W Szkole Głównej Handlowej, na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Jagiellońskim , w stowarzyszeniach naukowo-technicznych (NOT) mieliśmy wielu fachowców, którzy znali świat, pracowali na zachodnich uczelniach lub w zagranicznych korporacjach. Jednak ówczesne władze nie chciały korzystać z ich wiedzy. Bain and Compagne zarobił 7,3 mln za doradztwo przy prywatyzacji zakładów telekomunikacyjnych. Creditanstalt investment – 4,5 mln zł, Hebros Bank doradzał przy prywatyzacji pięciu zakładów papierniczych, na czym zarobił 4,4 mln zł. Price Waterhause - 1,9 mln, Samuel Montagu ponad 1,5 mln zł, International France Corporation ponad milion, podobnie Arthur Andersen. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych koszty doradztwa firm zagranicznych wynosiły około 20 mln złotych rocznie. Niektóre z firm doradczych proponowały rozwiązania, które były korzystne dla zagranicznej konkurencji.
Na stoczniowe tereny w Szczecinie czy Trójmieście łakomym okiem patrzą deweloperzy.
 
Wiele zakładów prywatyzowano, a następnie zlikwidowano, dlatego żeby uzyskać atrakcyjne grunty, na których się znajdowały. Potem nowy właściciel lub syndyk sprzedawał ziemię deweloperom. Tymczasem tereny, na których budowano duże fabryki były uzbrajane w specjalne drogie systemy, które budownictwu mieszkaniowemu są nie przydatne. Takie grunty są kilka razy droższe niż normalne działki budowlane i stawianie na nich bloków mieszkalnych jest zwykłym marnotrawstwem. Obecnie toczy się batalia o tereny po zakładzie Ursus. Powstało kilkadziesiąt prywatnych firm, głownie produkcyjnych, dla których takie mocno uzbrojone działki to prawdziwy skarb. Niewiele osób wie, że znajduje się tam nawet, i to w dobrym stanie, podziemna fabryka, którą zbudowano na wypadek wojny. Tymczasem deweloperzy wspierani przez ratusz chcą przejąć te ziemie pod budownictwo mieszkaniowe.
 
Zlikwidowano też wiele polskich kopalni węgla kamiennego, a chciano zamknąć prawie wszystkie. Tymczasem ceny węgla poszły w górę i spółki węglowe przynoszą wielkie zyski.
 
Węgiel daje nam bezpieczeństwo energetyczne. Jeżeli energetyka węglowa jest mało ekologiczna, to przecież są technologie pozwalające przerabiać węgiel na gaz lub ropę. Za czasów rządów premiera Buzka nieodwracalnie zlikwidowano 26 kopalń, z których 18 nadawało się do rentownej eksploatacji. Pamiętajmy też, że Polska ma także wielkie złoża węgla brunatnego w tym nieeksploatowane jeszcze w okolicach Legnicy i Gubina, a energia elektryczna pozyskiwana z węgla brunatnego jest tańsza niż ta gazowa. Ale niestety, pakiet klimatyczny szkodzi rozwojowi naszej energetyki węglowej.
 
Co powinniśmy zrobić, żeby z kraju zagranicznych montowni stać się państwem nowoczesnych technologii?
 
Stworzyć program (na minimum 15 lat) reindustrializacji Polski. Określić dziedziny, na które chcemy postawić. Zapewnić odpowiednie instrumentarium, tak jak to miało miejsce przed wojną w czasach ministra Kwiatkowskiego i Centralnego Okręgu Przemysłowego. Być może zaproponowany przez rząd program „Inwestycje Polskie” jest właśnie pierwszym krokiem w tym kierunku.
_____________________________
Wywiad z prof. P.Soroką. Angora
nr 22 z 2.06.2013 r.
 
 
P.S. Na marginesie tej gorzkiej prawdy o naszej gospodarce, będącej efektem członkowstwa w Unii Europejskiej, warto powiedzieć o stanie naszego długu publicznego. Na koniec 2013r. dług ten urósta do astronomicznej sumy 3 bilionów zł. Jest to dług dwukrotnie większy od długu publicznego Grecji (321 mld Euro).
Kategoria: Inne | Dodał: pielgrzym (2013-12-12)
Odsłon: 1474