Wtorek, 2024-04-23, 10:04 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Inne

ROSYJSKA GOLGOTA
           „Nie ma większej miłości nad tę,  gdy oddajemy życie za naszych bliźnich”.
 
W historii zdarzały się przypadki poświęcania życia dla ratowania innego człowieka. Znamy też przypadki poświęcania jednego narodu dla ratowania innego. Przypadek taki wydarzył na początku XX wieku w czasie I Wojny Światowej. Zaatakowano prawosławną Serbię. Od wieków braterskie stosunki z Serbią utrzymywała Rosja. To spowodowało, że w obronie Serbii do wojny przystąpiła Rosja. Spróbujmy zastanowić się jakie skutki dla Rosji i narodu rosyjskiego spowodowała ta decyzja cara Mikołaja II.
 
Niemal przez cały XX w. wmawiano ludziom, że przyczyną rewolucji 1917 r. był carat. Jego nieudolność w rządzeniu, despotyzm, ubóstwo narodu, upadek gospodarczy kraju. Otóż nic bardziej fałszywego. Dziś mówią sami Rosjanie, że 20-letni okres panowania ostatniego cara zapisał się w historii Rosji jako okres wszechstronnego rozwoju gospodarczego kraju i wzrostu dobrobytu narodu. Rosjanie nie mieli powodów by wywoływać rewolucję. Był to pomysł zrodzony poza Rosją. Zrodził się on w umysłach przedstawicieli „narodu wybranego” mieszkających w Niemczech i w USA. Od dawna kusiły ich ogromne bogactwa Rosji. Wszelkimi sposobami starali się by nimi zawładnąć. Ale oto nadarzyła się odpowiednia okazja - mianowicie niepowodzenia Niemiec na frontach I Wojny Światowej.
 
Twórcą idei rewolucji nie był  Lenin, ani Trocki, lecz niejaki Aleksander Helphand Parvus (Izrael Łazarewicz Gelfand). Dorobił się on fortuny na handlu, lecz pragnął czegoś więcej – bogactw Rosji. Zasugerował on odpowiednim czynnikom w Niemczech: zniszczmy carat i zwycięstwo w wojnie będzie zapewnione. Brzmi to jak słowa ewangeliczne: „poraźmy pasterza, a stado rozpierzchnie się same”. Niemcy podchwycili tę koncepcję i na jej realizację wydali niebagatelną sumę, ok. 50 mln marek. I zgraja, od wieków nienawidząca gojów, ruszyła do dzieła. W specjalnym pociągu ze Szwajcarii dostarczono do Petersburga Lenina i całą jego bandę, a ze Stanów Zjednoczonych przyfrunął Trocki. Przekupstwo i silna propaganda zrobiły swoje. Cara zdradziła nawet jego administracja. Władzę przejęli w większości Żydzi. W pierwszym rzędzie zamordowano cara i jego rodzinę, następnie całą administrację carską. Pod ciosami komunistów padła też inteligencja i duchowieństwo. I to co w zamierzeniach twórców rewolucji miało mieć charakter lokalny i spowodować wycofanie się Rosji z wojny, przekształciło się w monstrum, trwające ponad 70 lat. Ogromne bogactwa carskiej Rosji, jak niegdyś Bizancjum, zostały rozgrabione i rozwiezione po świecie. Jeszcze do dziś w głębinach Bajkału ponoć znajduje się 200 ton złota, przy próbie wywiezienia którego komuniści wysadzili w powietrze pociąg. Tak więc Rosja na wiele lat utraciła swoją wolność i swój dobrobyt. Dziś trudno wyrokować, w jakim stopniu decyzja cara Mikołaja II o przystąpieniu do I Wojny Światowej faktycznie była lontem powodującym wybuch rewolucji 1917r. Nie można jednak wykluczyć, że tak faktycznie było.
 
Zarzewiem rewolucji, jak wiemy, był Petersburg. Tu rozpoczęły się czystki początkowo wśród tzw. białych, następnie przystąpiono do likwidacji inteligencji i duchowieństwa. Metody tych czystek były zaiste szatańskie. Po części opisuje je świadek tych wydarzeń książę Mikołaj Żewachow w swoich „Wspomnieniach”. Zacytujmy niektóre z nich:
 
„Na początku rewolucji przyjęto następujące metody walki z narodem rosyjskim: najpierw przeprowadzano masowe rewizje w celu znalezienia niby to ukrytej broni, potem aresztowania i zamykanie w więzieniach oraz wyroki śmierci w piwnicach czerezwyczajek. Terror był straszny. Nie mogło być mowy o żadnym powstaniu, nie dopuszczano do żadnych kontaktów pomiędzy ludźmi. Nawet wychodzenie na ulicę było ryzykowne. Strzelanie do ludzi na ulicach było czymś normalnym. Urządzano łapanki, wdzierano się do domów o każdej porze dnia i nocy, ściągając z pościeli przerażonych mieszkańców. Uzbrojeni po zęby żołnierze w towarzystwie agentów czerezwyczajki grabili wszystko. Ich wizytom towarzyszyły niesłychane zniewagi i szyderstwa, które na koniec zamieniały się w dzikie orgie. Pod pretekstem rewizji bandy rozbójników zjawiały się w najbogatszych domach miasta, przynosili ze sobą alkohol i robili imprezy, bębniąc na fortepianie zmuszali gospodarzy by tańczyli… Tych, którzy odmawiali, zabijali na miejscu. Sprawiało im szczególną radość, gdy udawało im się zmusić do tańca starsze osoby, albo kapłanów i mnichów. Na oczach rodziców gwałcili ich córki, a nawet nieletnie dzieci.
 
 Przesłuchania w czerezwyczajkach trwały bez końca. Doprowadzony do całkowitego wyczerpania oskarżony przyznawał się do wszystkiego co chcieli i oddawał się do dyspozycji katów. Egzekucja była straszna. Jej przebieg nieraz obserwowali zaproszeni goście, popijając piwo. Jeszcze gorsze znęcanie się nad ofiarami było, gdy zmasakrowanego, ale jeszcze żywego wrzucano do jamy”.
 
Opisów niewyobrażalnych męczarni i wyszukanych metod sadyzmu jakie stały udziałem narodu rosyjskiego nie sposób czytać. W ich obliczu bledną nawet straszne cierpienia zadawane ludziom przez hitlerowców.
 
„W Petersburgu na czele czerezwyczajki stał Łotysz Peters. Gdy objął stanowisko dowódcy obrony wewnętrznej rozstrzelał 1000 osób, a trupy kazał wrzucić do Newy. Do końca 1917 r. w Petersburgu pozostawało jeszcze kilkadziesiąt tysięcy ocalałych z wojny oficerów. Ponad połowę z nich zastrzelił sam Peters, a resztę Żyd Uricki. Według źródeł sowieckich było ich ponad 5000 oficerów. Po przeniesieniu Petersa do Moskwy zalał on krwią niemal całe miasto. Jego pomocnica Łotyszka stosowała najbardziej wyszukane tortury. Ofiarami jej byli głównie chłopcy. Żadne pióro nie jest w stanie opisać tego co ta satanistka robiła ze swoimi ofiarami. Fala terroru objęła całą Rosję. W Charkowie, Kijowie, w Odessie w większości szaleli zwyrodniali Żydzi, zarówno mężczyźni jak i kobiety. Ich ofiarami padały tysiące niewinnych ludzi. Dla szczęśliwców zaliczała się śmierć natychmiastowa. Większość jednak poddawana była niewyobrażalnym torturom.
 
W Kijowie szefem czerezwyczajki był niejaki Łotysz Lacis. Jego pomocnikami byli zwyrodnialcy żydowscy - towarzyszka Wiera i Roza Szwarc. Było tutaj pół setki czerezwyczajek. Każda z nich miała swój własny sztab, a dokładniej mówiąc katów. Największym okrucieństwem wyróżniały się wspomniane wyżej Żydówki. Niczym nie można było zagłuszyć rozdzierających duszę krzyków torturowanych. Szczególną wściekłość u Żydówek wywoływało, gdy ofiary miały na sobie krzyżyki. Po niewypowiedzianych drwinach i szyderstwach z religii te zbrodniarki zrywały krzyżyki z szyi i wypalały znak krzyża na piersiach ofiar. Zaledwie w ciągu pół roku sowieckiej władzy w Kijowie zginęło ponad 100 tys. ludzi, w śród nich najznakomitsi mieszkańcy, duma i chwała miasta. Taką samą straszną śmiercią umierali najlepsi synowie Rosji, oficerowie, jej obrońcy, a pośród nich bohater Port-Artura generał Smirnow.
 
W Omsku torturowano nawet brzemienne kobiety. W Kazaniu, na Uralu i w Jekaterynburgu nieszczęsnych krzyżowano, palono na ogniskach. Szczególnie okrutnie mordowano osoby duchowne, mnichów.
 
W Woroneżu dokonywano nawet mordów rytualnych. Skazańców wtłaczano do beczek z nabitymi gwoźdźmi i taczając pozyskiwano krew rytualną, jak niegdyś ze św. Gabriela w Zwierkach koło Białegostoku.
 
W Sewastopolu zatrzymanych wiązano w pęki i wrzucano z przywiązanymi kamieniami do morza. Gdy obejrzał to nurek, niemal nie dostał pomieszania zmysłów. Kobiety z rozpuszczonymi włosami, osoby duchowne w sutannach z podniesionymi jak do modlitwy rękoma – wszyscy ruszali się jak żywi, poruszani ruchem wody. Krym ucierpiał szczególnie. Kto nie zdołał uciec groziła śmierć.
 
Rosja jeszcze przed II Wojną Światową została obficie zroszona krwią. Nie mówimy tu o gułagach i obozach śmierci, w których zamorzono setki tysięcy, jeśli nie miliony niewinnych ofiar.
 
W cytowanych „Wspomnieniach” celowo unikaliśmy drastycznych opisów tortur. Są one tak niewyobrażalnie dzikie, naprawdę rodem z piekieł, podobnie jak też ich wykonawcy. Obawiamy się, że osoby o słabych nerwach przy takiej lekturze mogłyby dostać zapaści.
 
A teraz oderwijmy się na moment od tych okropności, jakie zgotowali Słowianom i chrześcijanom ich odwieczni wrogowie i zobaczmy kim oni naprawdę byli.
 
„Stalin doszedł do władzy dzięki swojemu otoczeniu, które było prawie wyłącznie żydowskie. Sam też był powiązany rodzinnie z Żydami. Jego żoną była siostra Kaganowicza, a żoną syna Stalina jego córka.
 
Najwyższa władza należała do Kaganowicza i jego żydowskiego otoczenia. Władza wykonawcza - do Stalina. Nieograniczona władza Kagana opiera się nie na partii komunistycznej, lecz niesamowicie złożonej, silnej organizacji organów bezpieczeństwa wewnętrznego. Jej główny sztab znajdował się na Łubiance w Moskwie. W ciągu 16 lat na czele tego aparatu bezpieczeństwa stał gruziński pół Żyd, Lawrentij Beria.
 
Żydzi w całej Rosji przyssali się do nowej władzy. Komunizm stworzył im bardzo ponętną perspektywę: panowanie nad gojami i pełną władzę nad ich życiem i mieniem. Było to zgodne z gorącymi marzeniami żydostwa: „Niezłomna nadzieja Izraela dotyczyła dwóch spraw: po pierwsze, że kiedyś wróci on do Ziemi Obiecanej oraz po drugie, że pojawi się w Izraelu „Książę Mesjasz” (czytaj antychryst), który zmusi cały świat do kłaniania się jego bogu i zrobi swój naród właścicielem świata”.
 
W ciągu wieków w ich duszach kultywowano nienasyconą żądzę panowania nad gojami, które zapewniał im Talmud. Rozpad państwa rosyjskiego stanowił dla nich całkowicie wyjątkowy przypadek, sprzyjający realizacji tego okrutnego marzenia i dawał im do ręki możliwość „bycia wszystkim”, tam gdzie dotąd byli niczym. Żydzi bez zastanowienia rzucili się w nurt rosyjskiej krwawej rewolucji i nie u boku tych, którzy dali im równouprawnienie, lecz tych, którzy obiecali dać coś znacznie ważniejszego – władzę. Korespondent Times’a informował, że po zdobyciu władzy przez bolszewików z 556 osób zajmujących wyższe stanowiska administracyjne w Rosji, 447 było Żydami. Raz uchwyciwszy władzę, Żydzi nie mieli żadnego zamiaru jej wypuszczać. Tuż przed II Wojną Światową z 500 członków wyższej administracji 83 % było Żydami, 5 % Rosjanami, 5 % Łotyszami i 6 % innej narodowości.
 
Żydzi nienawidzili gojów, a jeszcze bardziej swoich zdrajców żydostwa. Do takich należał Lew Bronsztejn – Trocki, syn ukraińskiego Żyda. Był to człowiek o wyjątkowej pomysłowości i energii. On pierwszy zrozumiał znaczenie wielkich oddziałów kawalerii w wojnie na południu Rosji i dzięki nim odniósł zwycięstwo nad białogwardzistami. Nikt nie zrobił tak dużo dla zwycięstwa komunizmu w Rosji, jak Trocki. Był to żydowski Napoleon. I życie zakończył w podobny sposób będąc zesłanym do Meksyku, gdzie podstępnie został zamordowany przez anonimowego Żyda. Większość współpracowników Trockiego i Lenina została zamordowana w piwnicach GPU przez swoich własnych rodaków.
 
W 1938 r. Żydzi kończyli już czystkę w armii sowieckiej. Jej straty w stanie osobowym wynosiły około 30 tys. osób z kadry dowódczej. Wśród nich było 186 z liczby 220 dowódców brygad, 110 z liczby 195 dowódców dywizji, 57 z liczby 85 dowódców korpusów, 13 z liczby 15 dowódców armii oraz wszyscy bez wyjątków dowódcy okręgów wojskowych.
 
Niektórzy upatrują, że przyczyną czystek w armii był silny ruch w konserwatywnych kręgach dowództwa przeciw „żydowskiemu jarzmu”, które było wielokrotnie gorsze od tatarskiego. Z ruchem tym wyjątkowo sprawnie rozprawił się Beria. W całej historii ludzkości nikt i nigdzie nie potrafił utworzyć czegoś podobnego do sowieckiego systemu tajnej policji, która przenikała do wszystkich zakamarków życia i miała swoich agentów w każdej komórce aparatu państwowego i wojska. To umożliwiało Berii dokonywanie czystek. Do policji należeli również wszyscy kierownicy przymusowych obozów pracy - gułagów, w których tak skutecznie mielono żywą, biologiczną siłę narodu i łamano dusze ludzkie.
 
Tak więc armia sowiecka została pozbawiona dowództwa w obliczu wroga nie przez tyrana Stalina lecz przez Żydów, którzy ratowali swoją władzę i własną skórę przed zbliżającym się groźnym niebezpieczeństwem nie z Zachodu, lecz z wnętrza kraju, którego byli włodarzami. A więc pół Żyd Beria podniósł na złotym półmisku w darze pół Żydowi Hitlerowi ”głowę dowództwa” sił zbrojnych, co było początkiem zguby i jednego i drugiego.
 
Jak potwierdzają źródła niemieckie ta właśnie czystka była jedną z przyczyn decyzji Hitlera napadu na Związek Sowiecki. Kto mógłby przypuszczać, że potencjalny przeciwnik hitlerowskich Niemiec sam się pozbawi doświadczonego dowództwa własnej armii i tym samym otworzy wrota dla wtargnięcia wroga. Paradoks i to jeszcze jaki” !
 
Straszne są to opowieści. Przerażające jest to, że tragedia ta dotknęła narodu, który od wieków żył spokojnie, niemal z dala od wielkich światowych wydarzeń. Wyznawał nieskażoną wiarę chrześcijańską – prawosławie. Do niedawna nosił imię jedyne w świecie „Świętej Rusi”. Być może ta ostatnia ściągnęła na ten nieszczęsny naród tyle wrogości sił zła. Z samych czeluści piekieł wyszły biesy i stanęły do walki z narodem, nośnikiem prawd Bożych. Była to walka bogobórcza, zapoczątkowana jeszcze na Golgocie, tysiące lat temu. I walkę tę biesy przegrały: w Rosji zajaśniała niezliczona ilość świętych. Tylko w 2000 r. cerkiew rosyjska ogłosiła ponad tysiąc ich imion. Imiona tysięcy i tysięcy świętych pozostają nam nie znane, zna je li tylko Bóg.
 
Kończąc te rozważania o Rosyjskiej Golgocie nie można pominąć faktu, że rewolucja, terror komunistyczny i II Wojna Światowa pociągnęły za sobą niewyobrażalną ilość ofiar. Szacuje się, że naród rosyjski okupił to ponad 50 milionami istnień ludzkich ! Takiej ilości ofiar i takiej zbrodni nie pamięta świat.
 ________________________________
Oprac. na podst. J.Łarikow: „Paradoksy historii
Kategoria: Inne | Dodał: pielgrzym (2012-11-08)
Odsłon: 1597