Piątek, 2024-03-29, 1:49 PM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Inne

DOKĄD ZMIERZA ŚWIAT
Dobry Bóg obdarzył nasze pokolenie wielkim darem - życiem w pokoju. O życiu takim marzyły pokolenia, których udziałem były i wojny, i zniszczenia, i śmierć. I wiele z tych pokoleń, nie doczekało się by korzystać z dobrodziejstw, jakie niesie za sobą pokój. A pokój to dar Niebios, za który ludzkość powinna być wdzięczna Bogu. Spróbujmy spojrzeć na nasze dzisiejsze życie i zobaczmy jak ludzie odpłacają się Bogu za ten dar.
 
Na przestrzeni kilkudziesięciu lat zagojone zostały rany zadane ludziom przez siły zła, życie wróciło do stanu nazwijmy to normalności. Co do tego stanu można jednak mieć wątpliwości, bowiem normalność, niestety, nie obejmuje wszystkich sfer naszego życia. Być może w sferze ekonomicznej, faktycznie następuje poprawa. Jednak w sferze naszych zachowań nastąpiły zmiany, które dalekie są od normalności. Uzyskaliśmy szeroko pojętą wolność. Zobaczmy więc jak z niej korzystamy.
 
Wstąpiliśmy do Unii Europejskiej. Z zachwytem przyjęliśmy jej hasła nowej ery - „ery wolnej ludzkości”. Ze wszystkich stron słyszymy: „wolność”, „koniec z przesądami”, „koniec ze wstydem”, „bliżej natury”. Pojawiły się modne slogany: „kultura seksu”, „wolność seksualna”, „rewolucja seksualna”, „wolna miłość” itp. Nareszcie zrzucone zostały więzy mrocznej dziczy wieków średnich i uczyniliśmy znaczący krok do nowej, wyższej kultury stosunków społecznych. Część z nas uznaje, że związki monogamiczne to przeżytek minionej epoki. Zwykła rodzina, zwykłe życie małżeńskie i zobowiązania rodzinne stają się przesądem, wyłącznie środkiem ograniczającym potrzeby ciała, a więc swobody seksualne. Skromność i wstydliwość nazywamy „kompleksem nie pełnej wartości”, z którymi należy walczyć, nawet korzystając z pomocy medyków-psychiatrów. Zachowanie tradycyjnych standardów bycia uważa się za brak swobody, brak komunikatywności. Dążenie do pohamowania naszych erotycznych skłonności, unikanie miejsc rozpusty - traktuje się jako „opóźnienie w rozwoju”, „dzikość”. Do tego wszystkiego dochodzą dewiacje w samej „wolności seksualnej”. Jest to homoseksualizm i wszelkie pochodne zachowania. I pomimo, iż dewiacje te występują od wieków, nigdy przedtem ich przedstawiciele nie żądali społecznej akceptacji tych zachowań, prawa do zawierania związków partnerskich, wychowywania dzieci itp. Jednym słowem dzisiejsi nauczyciele swobody zachowań i wolności seksualnej prowadzą społeczeństwa, niestety, na manowce. Telewizja, prasa i reklamy pośrednio bądź bezpośrednio ukierunkowane są na grzech. Niewolnicy grzechu nawołują do „wolności”, wolności zgubnej, dalekiej od Boga. Podeptane zostały takie pojęcia jak honor, sumienie, wstyd.
 
A oto i efekt tych haseł, tych nauk: życie seksualne młodzieży rozpoczyna się w szkołach podstawowych, a więc wśród dzieci. Skutek - osoby niepełnoletnie płodzą dzieci. Ze względu na powszechną dostępność środków antykoncepcyjnych młodzież uprawia seks bez ograniczeń, nie rzadko zmieniając partnerów. Dzieje się to za cichym przyzwoleniem rodziców. Dorosła młodzież, nawet w przypadku doboru partnerów, latami żyje w wolnych związkach. Niejednokrotnie ze związków tych rodzą się dzieci. Nikt już z tego powodu nie ponosi uszczerbku nazwijmy to moralnego. Rodzice tych par radują się z przybytku i nie ingerują w życie swoich dzieci, twierdząc, że są dorośli i wiedzą co im jest dobre. Wątpliwą sprawą pozostaje chrzest takich dzieci. A więc powracamy do stanu pierwotnego, do pogaństwa.
 
A co dzieje się w związkach zalegalizowanych, nazwijmy to w małżeństwach. Obojętnie czy związki takie posiadają dzieci czy nie - rozwody stają się nagminne. Jak wiemy, najbardziej cierpią na tym dzieci. Uzyskanie rozwodu kościelnego nie jest łatwe. Nie hamuje to jednak rozstania małżonków. Wielu z nich pobiera się po kilka razy zakładając nowe „rodziny”.
 
Kolejną sprawą jest aborcja. I choć u nas jest zakazana, nieoficjalne statystyki podają, że rocznie dokonuje się ich setki tysięcy. A co powiemy o skali aborcji w państwach, gdzie jest ona usankcjonowana prawem.
 
Czy można mówić w takim społeczeństwie o Bogu, Kościele, przykazaniach. To już są przeżytki. Nie dawno na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie obrońcy krzyża podnosili ręce do góry ze znakiem satanistów. A ktoś wołał: „ja nie potrzebuję aby mnie zbawiał jakiś wędrowny Kaznodzieja z Palestyny”. I tak, niestety, myśli wielu.
 
A więc świat stacza się ku przepaści. Życie takich ludzi, z ich „bogactwem współczesnej kultury” i hałaśliwym postępem, można określić wyłącznie jako „rozkoszne, życie istot pozbawionych rozumu”. Wątpliwe, czy stopień zdziczenia, odstępstwa od Boga i podeptania Jego przykazań był jeszcze większy przed potopem niż mamy dziś. Wtedy Bóg żałował, że stworzył człowieka, bowiem „wielka była niegodziwość ludzi na ziemi” (Rdz.5.5-7). I pomimo iż, zasłużyliśmy już na kolejny potop, Bóg zgodnie z obietnicą, nie ześle już więcej potopu, czy ognia jak na Sodomę i Gomorę. Bóg zatem pozwala ludzkości by wypiła do dna wybrany przez siebie „kielich niegodziwości i obłędu”. Pozwala poznać całą głębię zła i odstępstwa, „ujrzeć w całej krasie” otchłań, do jakiej zmierza rozumna istota - człowiek, zaprzyjaźniona z królem zła - szatanem.
 
Rzecz jasna, że opisane zjawiska nie obejmują całej ludzkości. Dotyczą głównie tzw. naszej cywilizacji, przodkowie której niegdyś byli chrześcijanami. Jest to tym bardziej smutne, bowiem odrzucenie Boga przez te społeczności nie jest spuścizną dziedziczoną od pokoleń. O takiej dziedziczności mogą mówić przedstawiciele narodów Azji czy Afryki, u których pogaństwo istnieje od tysiącleci. Nasze społeczności czynią to świadomie, jest to ich własny wybór, a więc działanie wolnej woli. A wiemy, że wolna wola to szczególny dar Boży. I jeśli dar ten człowiek wykorzystuje do negacji i odrzucenia swojego Stwórcy i Boga i zaczyna prowadzić życie na wzór zwierząt - to nic dziwnego, że Bóg może żałować, że nas stworzył.
 
Żyją w śród nas ludzie, którym Opatrzność Boża odsłoniła na moment zasłonę tajemniczości oddzielającą nas od przyszłości i ukazała im przerażającą rzeczywistość: „dokąd zmierza świat”. Oczom tych ludzi ukazał się ogromny tłum ludzi, podobny do wielkiej rzeki, pędzący ku przepaści, ku otchłani. Wśród tłumu widnieją i młodzi i starzy - wszyscy pochłonięci swoimi sprawami. Robili wrażenie, że nie są świadomi dokąd zmierzają i co ich czeka. Wyłącznie nielicznym jednostkom udawało się wyrwać z tego nurtu i ocalić życie.
 
Tak niestety wygląda nasza rzeczywistość i nasza przyszłość. Nie zastanawiamy się, czy to co robimy jest naprawdę złe w oczach Boga. Nie myślimy o swojej przyszłości w kategoriach życia wiecznego. Nie mamy na to czasu. Czasu nie mamy już na nic, chyba że na grzech; na to zawsze jest i chęć i czas. Korzystamy więc bez ograniczeń z szerokiej oferty jaką przedkłada nam nasz opiekun i wodzirej - szatan. Dzieci nasze wychowuje ulica. Przez przypadek dowiadujemy się, że nasze dziecko prowadzi już dorosłe życie choć ma nie wiele lat, wie z praktyki co to seks, alkohol, a nawet zna smak narkotyków. Mówimy: nic na to nie poradzimy, takie nastały czasy. Z tym ostatnim stwierdzeniem można częściowo się zgodzić - rzeczywiście żyjemy w czasach szczególnych. Nigdy przedtem nie zalewała nas tak wielka fala wolności, swobody naszych zachowań. Co gorsze, przyjmujemy je jako swojego rodzaju dobrodziejstwo. Tylko w tym wszystkim zatracamy nasze dusze zapominając o Bogu, Jego przykazaniach i o losie, jaki szykujemy sobie w wieczności. Czyżby nie czas opamiętać się i próbować wyrwać się z tego obłędnego, pędzącego ku przepaści tłumu. Nasze życie i ten pęd można porównać do stada owiec, z których aby jedna trafiła pod koła pędzącego pociągu, za nią podążą wszystkie.
Kategoria: Inne | Dodał: pielgrzym (2010-10-14)
Odsłon: 1233