Piątek, 2024-03-29, 2:51 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Rozważania teologiczne

Coś niecoś o nas samych
 Dziś porozmawiajmy o czasach współczesnych i o tych - niedawno minionych. Pominiemy tu zarówno politykę, jak i ekonomię. O sprawach tych pisze codziennie prasa, głośno o nich w mediach. Nas interesuje sprawa nietypowa, dziś można powiedzieć marginalna. Chodzi nam mianowicie o spojrzenie na stronę moralną naszych czasów, sprawę naszej wiary, naszych zachowań, naszych zwyczajów.
 
Szczególnie starsze pokolenie, pamiętające życie i zwyczaje z początków ubiegłego wieku, pamiętające opowieści swoich rodziców - najbardziej poruszone jest tym co się dzieje w społeczeństwie obecnie. Ktoś powie – starsi zawsze wychwalali czasy, w których żyli, w których spędzali młodość. I jest to prawda. My też z pewnością będziemy dobrze wspominali minione lata. Inaczej patrzy się na pewne sprawy w wieku młodzieńczym, inaczej w wieku starszym. A jednak zaniepokojenie starszego pokolenia tym co dzieje się dziś w społeczeństwie nie jest pozbawione podstaw.
 
Niektóre zjawiska społeczne, które dziś obserwujemy, nie występowały w tak zmasowanej formie jak obecnie. Mamy tu na względzie przede wszystkim swobodę zachowań, które są niewątpliwie wynikiem bezpośredniego wpływu Zachodu, wynikiem demokracji. W epoce tzw. zniewolenia komunistycznego, część krajów Europy znajdowała się pod wpływem równie niebezpiecznych oddziaływań, tym razem Wschodu. Płynęło stamtąd i zgorszenie i totalny upadek moralny, a przede wszystkim negacja istnienia Boga. Jednakże w narodach tych istniał zdrowy duch opozycji, sprzeciwu wobec propagowanego zła. Dzięki temu pozostało w nich wiele zdrowej tkanki moralnej. Ale tylko do czasu. Rozluźnienie moralne nastąpiło wkrótce po upadku komuny, otworzenia się tych narodów na Zachód, wstąpienia w struktury Unii Europejskiej, podróżowania bez wiz itp. Dla Zachodu, szczególnie Ameryki, otworzyły się nowe rynki zbytu nie tylko towarów i usług, ale i eksportu wszelkiej maści sekt, których w USA notuje się ponad 4500. Stamtąd czerpiemy też wzorce swobody zachowań w zakresie homoseksualizmu, prostytucji i wszelkich innych dewiacji. Całe to zło, łącznie z aborcją jest sankcjonowane tam prawem. Trwa walka o to samo i u nas. I choć moralny trzon narodu znajduje się w rękach Kościoła, jak widzimy, słabnie on w wyniku ogromnej presji, nazwijmy to po imieniu, sił zła.
 
W USA resztki kościołów katolickich idą już „pod młotek”, przekazuje się je na obiekty komercyjne bądź meczety. Nasi sąsiedzi - Czesi – wyprzedają również obiekty sakralne i niebawem ogłoszą się jako naród w pełni laicki. A co z Europą Zachodnią? Najwyższe trybunały już zakazują wieszania krzyży w miejscach publicznych. Niebawem znak dodawania zamienią, jak to już uczynili Żydzi, znakiem odwróconej litery T, żeby nie kojarzył się z św. krzyżem. Unia Europejska nie dopuściła wzmianki w swojej konstytucji o chrześcijańskich korzeniach Europy. Większość krajów Unii już deklaruje się jako kraje laickie. I to czyni Europa, która niegdyś wydała światu tylu świętych.
 
Polskę uważa się w tym gronie za wyjątek. Ale czy na długo. W Brukseli znajduje się siedziba pozarządowego funduszu, na koncie którego jest „tylko” 650 bilionów dolarów USA, przeznaczonych na szczególne potrzeby globalizacji, laicyzacji narodów itp. Niewielki procent tej sumy wystarczy dla zniszczenia Kościoła. Tendencjom tym sprzyja w znacznym stopniu upadek moralny młodzieży, przyjmującej wszelkie negatywne trendy, płynące z Zachodu. Popatrzmy, co dziś dzieje się w sferze współżycia seksualnego nie tylko młodzieży ale i dzieci. Z momentem wynalezienia środków antykoncepcyjnych – uprawianie seksu niczym nie jest ograniczone. Współżycie z nieletnimi jest karalne. Ale gdy dzieci płodzą dzieci – to tu już prawo nie sięga. Dawniej młodzi chodzili ze sobą zanim pobierali się. Dziś też „chodzą” ale już do najbliższego łóżka. I co gorsze, takie pary są powszechnie akceptowane przez rodziców, którzy nieraz przejmują opiekę nad ich nieślubnymi dziećmi. Zawieranie związków małżeńskich staje się przeżytkiem, utrudniałoby to jedynie zmianę partnerki. Krótko mówiąc obserwujemy głęboki upadek rodziny, tego niewątpliwie zdrowego zalążka normalnego państwa. Pomijamy tu sprawę moralnej odpowiedzialności przed Bogiem rodziców za brak wychowania swoich dzieci. A posłuchajcie jakim językiem posługuje się dziś nasze młode pokolenie. Nasza młodzież już nie potrafi rozmawiać między sobą bez użycia słów wulgarnych. Im po prostu brakuje zwykłych słów do wypowiedzenia swoich myśli bez wulgarnych dodatków. I czynią to nie krępując się nawet w miejscach publicznych. Zwrócenie im uwagi, szczególnie gdy są w grupie, staje się ryzykowne. Oto co nam przyniosła wolność i swoboda zachowań.
 
A teraz o aborcji. Kiedyś będąc w Chinach i po zapoznaniu się jak państwo reguluje przyrost naturalny, w tym o milionach przeprowadzanych aborcji - doznaliśmy szoku - jak wielkie jest to ludobójstwo. Ujmując rzecz procentowo, w stosunku do ilości mieszkańców czy to Ameryki czy Europy, ilość dokonywanych u nas aborcji i tak jest większa niż w Chinach. I to dzieje się w narodach wymierających, gdzie przyrost naturalny jest ujemny !
 
A jakie spustoszenie czynią w naszych społeczeństwach narkotyki. Dziś Afganistan, pod osłoną sił zbrojnych USA, eksportuje ponad 6 tysięcy ton opium rocznie. Ktoś to kupuje, ktoś przyjmuje. Tylko w sąsiadującej z Afganistanem Rosji rejestruje się ponad 6 mln narkomanów. A ilu ich jest w Europie, w Polsce. Zdecydowany procent narkomanów są nosicielami HIV. Można tak bez końca narzekać na wiele współczesnych zjawisk negatywnych. Optymista powie – nie jest tak źle. Unia dopłaca nam do rolnictwa. Ale też popiera pozbywanie się resztek naszego majątku narodowego.
 
Pokażcie - co zbudowano za dziedzictwo i dorobek minionych pokoleń. Wrzucono do budżetu państwa na pokrycie bieżących wydatków. Tu ciśnie się przykład ewangelicznego „Marnotrawnego syna”, który po roztrwonieniu ojcowskiego majątku, marzył o posiłku z koryta świń! Czyżby i nas czekała taka przyszłość? Unia przyjmuje część naszych bezrobotnych jako swoich gast-arbaiterów. Pomimo to w Polsce nadal jest 1,7 mln bez pracy. Na każdym kroku spotykamy „lumpeksy” z odzieżą, którą Zachód wyrzucił na śmieci; na każdym kroku widzimy wózki pchane z „towarem” przez naszą „elitę”. Nie wszyscy z nich są alkoholikami. Takiego „dobrobytu” nawet w czasach opluwanej komuny nie było.
 
A czy wielu z nas odważy aby wyjść z domu późnym wieczorem? Bandy młodocianych grasują po miastach nieraz terroryzując mieszkańców. Zwrócenie im uwagi na ich plugawy język w najlepszym przypadku kończy się ograbieniem lub pobiciem. Po prostu z chorych rodzin wyrastają chore dzieci. I być może nie jest to choroba ciała ale z pewnością choroba duszy. Zatraciliśmy jako społeczeństwo nasze własne sumienie, które powinno być hamulcem naszych dewiacji moralnych.
 
Niegdyś podróżując po Europie, szczególnie po Austrii, Szwajcarii, Bawarii itp. podziwialiśmy tam inny świat ludzkich zachowań. Na to składała się i uprzejmość na każdym kroku i chęć wszelkiej pomocy w znalezieniu czy to adresu czy kierunku jazdy. Zadziwiał nas sposób sprzedaży np. gazet. Zamiast w kioskach pęki ich wysiały w narożnikach domów z plastikowymi torebkami na opłaty. U nas wszystkie gazety zniknęłyby w mgnieniu oka jako darmowa okazja. Tam ludzie płacą. Na Peloponezie w Grecji właściciel w pełni wyposażonej willi oddał nam na kilka dni klucz z prośbą o pozostawienie go przy wyjeździe w drzwiach. Zastanówmy się dlaczego ludzie tak postępują. Chodzi o to, że w społeczeństwach tych, być może nie tak daleko zdegenerowanych przez zło, zachowała się bardzo istotna cecha – wiara w innego człowieka oraz dążenie do zachowania w czystości własnej godności, tak jak się dba o czystość np. ciała. Troska o godność własną nie posuwa tych ludzi do naruszania również godności innych. To się widzi i czuje na każdym kroku. Ludzie kłaniają się nawet nie znajomym, a w niemieckiej Bawarii nikt nie mówi „Guten Tag” tylko witają odpowiednikiem naszego: „Niech będzie pochwalony”… Polacy narzekają, że nadal Zachód nas nie docenia. Jest tak widocznie dla tego, że na to nie zasługujemy. A jednocześnie większość z nas deklaruje się jako praktykujący katolicy. Chyba i w tym zakresie pokutuje w nas zakłamanie, bo być katolikiem to brzmi dumnie. Np. każdy zapytany Arab odpowie analogicznie – jestem Arabem więc wyznaję islam i też z pewnością jest z tego dumny. I dziś choć wielu wyznawców islamu uważanych jest za siedlisko zła i terroryzmu – z własnego doświadczenia wiem, bo tam wiele lat mieszkałem, że większość z tych ludzi zachowuje jeszcze w sobie nie skażone przez „cywilizację” zdrowe cechy ludzkie.
 
Ale wróćmy jeszcze do tzw. świata cywilizowanego – Europy, Ameryki. Jest niewątpliwie wiele rzeczy, z których te narody maja powód do dumy. Każdy z nas mógłby wyliczać je bez końca. Jednakże narody te zatraciły, albo już tracą coś bardziej istotnego niż ich osiągnięcia cywilizacyjne. Mianowicie – w pogoni za zdobyczami tego świata - zatraciły główny sens życia. Człowiek, w odróżnieniu od innych stworzeń, jest istotą cielesno-duchową. Posiada w sobie, oprócz ciała - pierwiastek nieśmiertelny, który nazywamy duszą. A do życia jesteśmy powołani przez Boga aby ten pierwiastek przybliżyć, upodobnić do Boga. Czy ktoś neguje, czy odrzuca tę prawdę nie ma to znaczenia. Prawda pozostaje prawdą, bo pochodzi od Boga. I gdzie my jesteśmy z realizacją tego Boskiego powołania. O nas Chrystus mówił „Wielu jest wezwanych ale mało  wybranych”. I gdyby nie brać pod uwagę naszych ziemskich osiągnięć, naszej kultury - to czym tak bardzo różnimy się od pogan. Ich bogiem był kamień lub inny martwy przedmiot. A naszym bogiem jest równie nicość -  bogactwo doczesne. Zapominamy, że z niczym przyszliśmy na ten świat i z niczym materialnym z niego odejdziemy. W pogoni za tym światem zatracimy tylko duszę. A mówi się, że człowiek to istota rozumna. Jednakże rozum swój wykorzystuje nie dla swojego zbawienia, lecz na sprawy doczesne.
 
W dzisiejszych czasach, noszących niestety znamiona czasów ostatecznych, zło w świecie nabrało ogromnego przyspieszenia i pod hasłami demokracji i globalizacji prowadzi się odkrytą walkę z religią, walkę z Bogiem. W świecie gdzie grzech i wypaczenie - aborcje i wszelkie dewiacje naszych zachowań - chronione są prawem, nie ma miejsca już dla Ewangelii.  Zobaczcie co dzieje się na Ukrainie - chrześcijanie wyłamują drzwi do świątyń prawosławnych. Znany to sposób wyniszczenia wiary przez samych chrześcijan i wiemy kto za tym stoi i do czego zmierza. I choć jeszcze wielkich wojen militarnych nie ma, trwa wojna niewidzialna, wojna o dusze świata. Ratunek w tym jest tylko jeden – nasza silna wiara w Boga i przebywanie w jedności z Cerkwią. Chrystus mówi nam: „Stworzę Kościół Mój i wrota piekielne nie pokonają go”. I w tym jest nasza nadzieja. .
Kategoria: Rozważania teologiczne | Dodał: pielgrzym (2010-01-13)
Odsłon: 1139