Piątek, 2024-04-26, 9:03 AM

Strona Jana pielgrzyma

Menu
Wejście
Kategorie
Pielgrzymki [31]
Bliski wschód [14]
Relikwie i cudowne ikony [32]
Tradycje prawosławia [36]
Relacje międzywyznaniowe [45]
Rozważania teologiczne [48]
Inne [76]
Wyszukiwanie
Statystyka

Online razem: 1
Gości: 1
Użytkowników 0

Katalog artykułów

Główna » Artykuły » Relacje międzywyznaniowe

"APOSTOŁ POJEDNANIA"

Dziś co raz częściej słyszy się nie o unii lecz o pojednaniu z Kościołem katolickim.  Unie kojarzą się dla prawosławnych z prześladowaniami za wiarę, odbieraniem  przemocą  świątyń, nawracaniem wiernych na katolicyzm. Dla Watykanu nie ważne jak go zwał,  cel jest jeden – uznanie przez prawosławnych zwierzchnictwa papieża.  I wygląda na to, że zmierzamy w tym kierunku. Co gorsze dzieje się to nie z przymusu ale z  własnej woli.  Patriarcha Bartolomeo oświadczył niedawno, że prawosławie i katolicyzm nigdy nie były tak blisko pojednania jak obecnie.      

A teraz   wyjaśnijmy  o kim mowa,  powołanego w tytule, „Apostoła pojednania”. Ten wysoki tytuł został nadany przez Jana Pawła II  Jozafatowi Kuncewiczowi. I gdyby nie   fakt nadania tak zaszczytnego tytułu osobie uznawanej przez prawosławnych za ciemiężyciela i prześladowcę za wiarę, można byłoby pozostawić w spokoju tego wybitnego, zasłużonego dla katolicyzmu hierarchy. Ale nadanie tego tytułu  dokonuje  się   w naszych czasach, przez współczesnego nam papieża, który niebawem będzie ogłoszony świętym. Fakt ten świadczy o czymś bardzo niebezpiecznym dla prawosławia, mianowicie potwierdza  o jakim pojednaniu Watykanowi chodzi. Okazuje się,  że im  bardziej gorliwy pogromca prawosławia  tym, w rozumieniu Watykanu, większy święty katolicki, podniesiony nawet do godności apostolskiej.   Z Pisma Świętego wiemy, że przy niesieniu Dobrej Nowiny narodom, żaden z prawdziwych apostołów nie splamił się  jakimkolwiek  grzechem.  Niestety katoliccy „apostołowie” przy nawracaniu na katolicyzm, nawet chrześcijan, dopuszczali się aktów przemocy i metod barbarzyńskich.  Poznajmy więc żywot  jednego z nich, czyli Jozafata Kuncewicza.

Urodził się w 1580 r. w rodzinie prawosławnej. Uczył się w Wilnie, wpadł pod wpływy jezuitów. Przyjął unię. Stał się jej fanatykiem i wrogiem prawosławia. Z błogosławieństwa papieża stał się przełożonym kilku zajętych przez unitów prawosławnych monasterów. Przemoc stała się jego narzędziem. Zabierał  cerkwie, wyganiał duchownych. Osadzał ich w więzieniach. Zezwalał na grabieże domów prawosławnych, poniżanie, zsyłki, wyrzucanie z cechów, handlu,  a nawet topienie i zabijanie. Za jego zgodą dokonywano ekshumacji niedawno pogrzebanych prawosławnych by ich zwłoki wyrzucić na pożarcie psom. Prawosławnych nazywał   schizmatykami, wieprzami, bestiami. Sądy ziemskie zapełniały się skargami i pozwami. Terror religijny, przy wsparciu władz państwowych, trwał w najlepsze. Działalność „misyjna” Kuncewicza prowadzona była na Białorusi, między innymi w Witebsku. Za unię był gotów oddać życie. I stało się. W 1623 r. z rozkazu Kuncewicza porwano prawosławnego duchownego. Wtedy zadzwoniły w Witebsku dzwony we wszystkich świątyniach. Ze wszystkich stron miasta ruszył tłum do rezydencji Kuncewicza. Pobito sługi i zamordowano oprawcę prawosławnych. Zwłoki jego  zbezczeszczono  włócząc po mieście, po czym wrzucono do Dźwiny.  Ciało  wyłowili rybacy. Pogrzebano je w Połocku, już w unickiej Hagia Sofii. Odpowiedź władz  była  straszna. Stracono 19 osób, w tym burmistrza miasta. Na 100 innych poszukiwanych wydano wyroki śmierci. Papież Urban VIII uznał to za „środek leczniczy” dla heretyków. Wydał też specjalną bullę dla katolików w Polsce i na Litwie, w której  daruje katolikom grzechy na sto lat  do przodu za ich oddanie papieżowi ! Zabójstwo Kuncewicza okazało się punktem zwrotnym w dziejach wprowadzania unii. Przechyliło szalę zwycięstwa na jej stronę. Prześladowania prawosławnych nie ustawały. Ciało Kuncewicza ostatecznie przewieziono do Watykanu. W 1867 r. Pius IX  zaliczył Kuncewicza do grona katolickich świętych, ustalając go patronem Rusi i Litwy by prawosławni tych krajów mogli modlić się do swojego oprawcy. Watykan nawet rozważał możliwość przewiezienia zwłok Kuncewicza na Białoruś!  Za zasługi w „ewangelizacji”  prawosławnych narodów  Jan Paweł II mianował go „Apostołem pojednania”.  

„Apostołów” takich  w Kościele katolickim było wielu.  Do nich należy m.in. Andrzej Bobola, również pogromca prawosławia na Białorusi. Był rówieśnikiem Kuncewicza i „działał” w Pińsku. Metody „ewangelizacji” prawosławnej ludności Białorusi nie odbiegały od praktyk stosowanych przez Kuncewicza. Dopadli go kozacy.   W 1938 r.   papież Pius XI  również  zaliczył  do grona świętych, ogłaszając go patronem Polski.

Kolejnym „apostołem” był chorwacki  biskup Stepinac, współodpowiedzialny za ludobójstwo prawosławnych Serbów w 1941 r. Za swoją „działalność” skazany był prawomocnym wyrokiem sądowym na 16 lat więzienia.  Papież Jan Paweł II  także zaliczył go do grona świętych. Okazuje się, że papieże jako "nieomylni wikariusze Chrystusa",  posiadają   boskie  prawo  zarówno odpuszczania grzechów nawet na sto lat, jak i zaliczania do grona świętych nie tylko ludzi o wątpliwej reputacji, ale i zaciętych prześladowców chrześcijaństwa.    

Dla nas, prawosławnych,  to nie tylko upokorzenie ze strony Watykanu, ale przede wszystkim podeptanie pamięci ofiar tych „apostołów”. A ofiar takich było  wiele. W samej Chorwacji, podwładni Stepinacowi duchowni i mnisi, z zimną krwią zamordowali setki tysięcy prawosławnych Serbów.

Wspominanie o tych sprawach ktoś może uznać za próbę siania nienawiści wobec katolików.  To nie prawda. Do napisania tego artykułu skłoniło mnie opublikowane w życiorysie Jozafata Kuncewicza  stwierdzenie, że  papież podniósł go do godności „apostoła pojednania”. Czyżby o takim pojednaniu, jakiego dokonywali ci „apostołowie”,  chodziło  Watykanowi?      

Potwierdzeniem wiarygodności  zamiarów Watykanu wobec prawosławia  jest także bardzo wymowny fakt, a mianowicie:  zanim Benedykt XVI został powołany na „stolicę apostolską” był przewodniczącym Kongregacji Wiary. Kongregacja ta jest najwyższym organem w Kościele katolickim orzekającym w sprawach wiary. To z ust  Racingera padły słowa, że jedynym Kościołem Chrystusowym jest Kościół katolicki. Prawosławie natomiast i protestantyzm są zaledwie doktrynami. A więc w rozumieniu Watykanu o żadnym Kościele prawosławnym nie może  być i mowy. Jesteśmy jedynie „teorią, zespołem twierdzeń, założeń i dogmatów religijnych” -  bo taka jest definicja doktryny.  Adresujemy to do sumień naszych ekumenistów.

        

Kategoria: Relacje międzywyznaniowe | Dodał: pielgrzym (2014-03-25)
Odsłon: 1309